cyjanek i mitenki

portret

Oczyściwszy dokładnie grobowiec, omiótłszy go z liści, obskubawszy z każdej trawki i nieśmiałych kępek mchu, Franciszka zostawiła pole pani, która otworzyła pokaźny sakwojaż i zaczęła wyciągać z niego całe umeblowanie: świeczki z profitkami z cynfolii, szerokimi, żeby wosk nie zapaskudził kamienia, dalej lampki w różnych kształtach, wieńce, girlandy i krzyże, to z jedliny, to z rudozłotych nieśmiertelników, którymi stopniowo dekorowała każde wolne miejsce, tak że ładna bryła neogotyckiego pomniczka zupełnie pod nimi znikła.
Maryla Szymiczkowa „ Tajemnica Domu Helclów”m Str 182

jesien 1

Na początku się zniechęciłam, Może to przez książkę Pineiro, ten jej styl wyostrzony jak pazury wiedźmy. Ciężko było mi się przestawić na człapanie po krakowskich targach Pańci w kapelutku z piórkiem. A tak się ten jesienny kryminał zaczyna. Od dziewiętnastowiecznej matrony na zakupach, trochę zbyt śmiesznie opisanej. Już miałam zajadźic, że pomysł na piątkę, za to gorzej z wykonaniem, bo styl taki z byt współczesny, dialogi za mało wystylizowane , kiedy się wciągnęłam i zaczęłam dobrze bawić.

portret 1

Oto krakowska Profesorowa, zaradna, gospodarna i zasadnicza, gdzieś między wyczesywaniem dywanowych frędzli (widelcem), a dobroczynną kwesta na rzecz dzieci skrofulicznych ( z fantami), wpada na trop morderstwa popełnionego w prowadzonym przez zakonnice domu opieki. Od tego momentu zacna Profesorowa nabiera wigoru, co dobrze działa na rzecz akcji i jej czytelnika. Na dodatek miejsce akcje jest niepoślednie , bo Kraków za cesarza Franciszka Józefa, opisany dokładnie i ze swadą. Czasem te opisy aż nużą nadmiarem szczegółów, jak te z pogrzebu Jana Matejki. Ale całość jest i sprawnie i zabawnie napisana. Jedyne, co jak wspomniałam, można książce zarzucić, to słabo w niej odzwierciedlony sposób wypowiadania się „z epoki.” Po prostu szkoda, że zaplątując w treść i Tadeusza Boya Żeleńskiego i służącą Franciszkę, jakby żywcem wziętą z cyklu Prousta, autorzy nie poszli tym tropem dalej i nie spróbowali choć trochę naśladować narracji i dialogów z „W poszukiwaniu straconego czasu”. Pewnie uznali, że lepiej postawić na względną prostotę, bo w końcu w kryminale nie finezja stylu najbardziej się liczy.

jesien 4

 A cała reszta pozostaje bez zarzutu. Główna bohaterka, drobnomieszczańska Zofia, jest moim ulubionym typem detektywa z cicha pęk, co to niby woreczki na lawendę szyje i poduszki na kanapie uklepuje, a w rzeczywistości ma inteligencję i spryt pozwalające na odkrycie tajemnic i powiązań prowadzących do rozwiązania zagadki dziwnych zabójstw staruszek.
Jej mąż Ignacy, nieprzytomny naukowiec, z lubością dostarcza żonie i nam, czytelnikom, wszelkich nowinek z popularnego krakowskiego dziennika „Czas”. Przytaczane przez niego historyjki są tak niesamowite, że aż miałabym ochotę sama w archiwach „Czasu” pogrzebać, żeby się przekonać, czy są prawdziwe czy zmyślone.
A do tego jest jeszcze całe tło społeczne i obyczajowe, krakowskie socjety średniego i wyższego szczebla, jesień polska mglista i błotna, szykowanie wieczorów towarzyskich i odświętne wyprawy na cmentarz. Wszystko to sprawia, że książkę mogę śmiało nazwać wyśmienitą lekturą na listopadowe wieczory.

mowa o:

dom

P.S. Ten wpis, jak i wszystkie pozostałe, nie jest sponsorowany. Przypadek pt. jesienne przeziębienie sprawił, że kupiłam, przeczytałam i opisałam tę książkę właśnie teraz, gdy robi taka furorę.

Reklama

14 myśli na temat “cyjanek i mitenki

  1. Smakowicie opisałaś, ja to kupuję, bo wydaje się kryminałem w dobrym stylu, mimo niedociągnięć finezyjno-językowych. Mam ochotę na taką lekką jesienną lekturę w dobrym stylu, a krakowskie klimaty, cmentarne odniesienia to coś co lubię

  2. guciamal: Jeśli doceniasz też uroki Pani Dulskiej, to na pewno jest to książka dla Ciebie ;).

  3. a mnie jakoś wcale nie przeszkadzał współczesny język, podejrzewam wręcz że gdyby dialogi były stylizowany na mowę z epoki uznałabym to za zbyt skomplikowane w odbiorze 😉

  4. ja też niecierpliwie czekam, właśnie za ten cudowny Kraków i oryginalną panią detektyw, jeśli chodzi o dopisek pod postem , to ja właśnie uważnie czytam Twoje recenzje i często wybieram lektury przez Ciebie polecane, bo wiem, że nie znajdę tu dopisków”za ksiażkę dziękuję wydawnictwu….”, takie omijam szerokim łukiem.i.

  5. patrycja; A mnie to trochę , przynajmniej na początku ,drażniło. Zwłaszcza wypowiedzi Zosieńki zupełnie nie adekwatne do jej czasów i pozycji społecznej 😉

  6. ika: A to mi bardzo miło, że moje opinie są pomocne dzięki swojej niezależności 🙂
    Rozumiem, że lektura Domu przed Tobą? Czy czekasz już na następną część?

  7. Pani Dulskiej uroki cenię. Wybrałam się nawet na nową produkcję filmową i powiem, że nawet, nawet. Może nie wyszłam oszołomiona, ale uważam, że to ciekawa propozycja przedstawienia tematu, że tak odbiegnę od głównego wątku. Dulszczyzna tkwi w nas głęboko.

  8. guciamal: O tak Dulszczyznę mamy we krwi, wystarczy rzucić okiem na instagrama ;). Niestety na nową ekranizację się nie załapałam bo akurat byłam wtedy chora. jedyna nadzieja że jakiś DKF kiedyś zorganizuje seans.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s