the other

Miałam swoje próżności. Moje peruki. Moje sukienki. Moje twarze. Moje opinie, które ludzie uważali za próżne a które pokazywały moja niepewność, doprawdy i pewien blask, gdy je wypowiadałam. Miałam swoje małe pasje, netsuke, małe orzechy z kości słoniowej, dzieci, zwierzęta, wdzięk podczas witania obcych. Jeśli moje maniery nie były teraz tak doskonałe, działo się tak dlatego, ze nie umiałam sobie poradzić sama ze sobą. Ludzie byli moją pasją, a ja nie umiałam się zmienić.

 Yehuda Koren, Eilat Negev „ Femme fatale, życie i tragiczna śmierć Assii Wevill, rywalki Sylvii Plath”, Str 260

Pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, gdy dotarła do mnie ta książka, była refleksją, że  duch Assi zapanował nad kartami jej biografii do tego stopnia, że nie mogła ona przez ponad trzy miesiące odnaleźć właściwego miejsca. Na szczęście dzięki cierpliwości nadawczyni, Anki, oraz nierychliwej ale skrupulatnej poczcie polskiej, książka osiągnęła cel podróży, jakim był mój stolik nocny. 

W ten sposób mogłam wreszcie dowiedzieć się czegoś więcej o Assii Wevill, legendarnej uwodzicielce, która odbiła Sylvii Plath męża, co w rezultacie miało tragiczne skutki dla obu kobiet. Najpierw porzucona i pogrążona w depresji Plath popełniła samobójstwo. Po kilku latach Assia poszła w jej ślady, zagazowując siebie i córkę. Assia jest postacią tragiczną i demoniczną, której kontury ledwo są widoczne w historii życia słynnej pary poetów: Sylvii Plath i Teda Hughesa. A szkoda. Bo Assia okazuje się być kobietą barwną, której życie i osobowość dostarczyć może materiału na napisanie nie jednej, ale kilku fascynujących biografii.

Urodzona przed drugą wojną światową córka Niemki i rosyjskiego Żyda, została w wieku sześciu lat wywieziona przez rodziców do Izreala, dzięki czemu uniknęła Holokaustu. W wieku nastu lat uciekła z pogrążającego się w chaosie Izraela do Wielkiej Brytanii, i tam, pod naciskiem rodziny, wyszła za mąż. Dzięki temu mogła sprowadzić swoich bliskich do Europy,  a następnie zainstalować wszystkich w Kanadzie. Z której zresztą szybko uciekła, bo ciągnęło ja do tętniącego życiem Londynu, gdy tymczasem Kanada wydała jej się kulturalną i intelektualną pustynią. Piękna, błyskotliwa Assia zawsze chciała czegoś więcej, wychowana na księżniczkę córeczka Tatusia marzyła o bogatym mężu, luksusowym życiu i fascynującym towarzystwie poetów. Gdyby urodziła się trochę wcześniej, zostałaby muzą, jak Misia Godebska. Gdyby urodziła się trochę później, miałaby szansę stać się ikoną stylu, jak Ditta von These. Jednak jej przyszło żyć w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy to nikt już nie pamiętał o istnieniu Madame Recamier, a Paris Hilton była jeszcze nieistniejącym konceptem antropologii kulturowej.

Assia miała ambicje, wygląd, świetny styl i brak pomysłu na życie. Miotała się od meża do kochanka, od jednej pracy do drugiej (w końcu odniosła spore sukcesy w branży reklamowej) . Trochę spokoju zaznała przy boku trzeciego meża, ukochanego poety Davida Vewill. Jednak wszystko skończyło się gdy poznała Teda. Możnaby się pokusić o górnolotne stwierdzenie, że wraz z wielką miłością wpuściła do swojego życia demony. Gdy żona Hughes’a, Sylvia Plath, chełpiła się w jednym z wierszy że połyka mężczyzn jak powietrze, Ted okazał się kobietożercą. One czytały jego wiersze, przepisywały, wysyłały do wydawnictw, czaiły za drzwiami jego biblioteki nasłuchują,c czy zechce choć na chwilę wyjść i spędzić z nimi trochę czasu. On się przejmował nimi wtedy, kiedy już ich nie było. Sylvia okazała się żoną idealną dopiero w kontraście z Assia, która nie miała ambicji stać się perfekcyjną panią domu jak poprzedniczka. Starała się zająć miejsca Plath w inny sposób, mieszkała w jej mieszkaniu, spała w jej pościeli, używała jej przedmiotów. Ta cześć książki dostarczyła mi kilku dreszczy przerażenia. Opis tego, jak Assia żyła przez parę lat w cieniu Plath, przypomina sekwencje ze Słynnej Rebeki. Może Sylwia nie zostawiła swoich monogramów na każdym należącym do niej przedmiocie, ale efekt i tak był przygnębiający. Co ciekawe żadne z kochanków nie widziało w tym nic niestosownego, i dopiero pod koniec życia Hughes mówiąc o swojej drugiej żonie Carol, stwierdził, że: „Nie chcę, aby czuła się jakby mieszkała w mauzoleum, nawiedzana przez duchy poprzedniczki”. Tajemnicą pozostaje, dlaczego taka refleksja nie ogarnęła go podczas związku z Assią.

Inną zagadką jest dla mnie powód niechlujności tłumaczenia i korekty tej naprawdę interesującej i miejscami świetnie napisanej książki. Szczytem translatorskiej niezdarności jest przełożenie tytułu jednego z najbardziej znanych wierszy Hughesa, Thought Fox jako „Zamyślonego lisa” (!!!! Właściwy tytuł po polsku brzmi „zmyślony lis”). No cóż, może po prostu w ten sposób zarówno treść jak i forma książki ma za zadanie dowieść, że nie da się mieć wszystkiego. Choć na pewno warto byłoby mieć pamiętniki Assi Wevill, których fragmenty przytaczane w książce świadczą o sporym talencie literackim autorki.

mowa o:

P.S. Dziękuję serdecznie Ance za umożliwienie mi przeczytania tej ksiazki