gorzka, mleczna, kakaowa

smakołyki

Zamknij kota w domu, to wciąż będzie chciał wyjść. Trzymaj go na dworze, a będzie miauczał, żeby go wpuścić. Z ludźmi jest nie inaczej.

Joanne Harris, Brzoskwinie dla księdza proboszcza, str18, 19

 

Wakacje, więc sięgnęłam po ulubione słodycze. Te wyrabiane przez Vianne, a właściwie Joanne Harris, autorkę znanej Czekolady. Trzeci tom serii o dobrej i świetnie gotującej czarownicy ukazał się gdzieś na wiosnę. Kiedy dosięgła go promocja wylądował w moim stosie książkowych okazji, a potem w walizce.

Był to oczywiście lajcik, tak jak się spodziewałam.

Vianne nieoczekiwanie dostaje list zza światów, od swojej dawnej, nieżyjącej już przyjaciółki Armande. Która osiem lat temu, tuż przed swoją śmiercią, przewidziała, że Lansquenet, małe miasteczko w którym kiedyś Vianne mieszkała i trochę czarowała, będzie znowu potrzebowało jej pomocy w odzyskaniu spokoju i przyjaznej atmosfery. Po krótkiej chwili wahania Vianne pakuje manatki i wraca na stare śmieci.

A tam jest nowy konflikt społeczny do rozwikłania, tym razem nie między mieszczaństwem, a Cyganami, a między przybyszami z dalekiego wschodu i tubylcami. Są wiec dramatyczne chwile, złowrogie spojrzenia, dziki wiatr który przynosi nieprzewidziane wydarzenia. Miejscowy proboszcz znowu popada w tarapaty, wioska jest na krawędzi wojny domowej. Czyli wszystko prawie po staremu, tylko jakby magii mniej, a więcej wspomnień. Zapach czekolady też mocno wywietrzał i z trudem udaje się wyłapać spomiędzy stron. Choć czasem, gdy zwinie się w kłębek kot, kiedy zaczynają rozrabiać dzieci, kiedy stara muzułmanka w czas ramadanu pogryza trufle, silniejszy staje się jej aromat.

mowa o:

lecytyna