czterysta jak z bicza (plus okolicznościowy konkurs)

Bialy kot 1

Nadeszła ta chwila, wyskakuje właśnie czterechsetna notka. Powinnam dygnąć, się zarumienić i pokrygowac, że nie wiedziałam, że będzie aż tyle, tak długo i na dodatek ze skromną, ale za to wyborną publicznością. Szampan zmyślony otworzyć, pstryknąć niewidzialną ręką, którą masz dla mnie i Ty, o upragniony i hołubiony czytelniku.
Tymczasem zamiast królika z kapelusza wyciągam białego kota, i polecam iść jego śladem, choć nie obiecuję na końcu krainy czarów. Za to mnogość krzywych zwierciadeł, szalonych podwieczorków, niedopitych herbat, jak zawsze u mnie gwarantowana. Książki niedoczytane i wyczytane do każdej kropki i kreski, osobiście krytykowane, czasem obśmiane, czasem eksponowane w zachwytach, będą serwowane jak zwykle. Zamiast kanapek z ogórkiem i ciasteczek z kremem. Dla tych, co wciąż będą mieli chętkę na więcej, niedawno pod hasłem buksy utworzyłam na facebooku spiżarkę, gdzie upycham to wszystko, co się do notek nie mieści.
A teraz w miejsce fanfar będzie konkurs. Prościuteńki, jak zawsze. Ot wystarczy zgadnąć, o jakich książkach będą zamieszone tutaj następne trzy notki. Do wygrania dwa wiecznie wychwalane na blogu tytuły:

konkursowe
Pomysły należy zgłaszać w komentarzach, wyniki ogłoszą się same podczas trzech następnych publikacji. No i żeby uniknąć zamieszania proszę Was przy odgadywaniu zagadki o wskazanie, który tytuł chciałybyście/chcielibyście wygrać.

Lizbona 11

Wygrane i przyznane czyli zgadywanki rozstrzygnięte

zaspany

Hurraa! Bardzo się ucieszyłam, że okolicznościowy konkurs został rozwikłany jeszcze w tym roku. Dwóm z Was udało się prawidłowo odgadnąć tajemniczy, zdublowany pod choinką tytuł. Był to, określony przez aniołka jako „niegramatyczny przewrót historyczny”, quasi scenariusz Głowackiego „Przyszłem”. Zwycięzczyniom, Eireann i Ice serdecznie gratuluję i daję pod rozwagę możliwość otrzymania w nagrodę następujących tytułów. Dla Eireann, wielbicielki Błękitnego Zamku kolejna zamkowa opowieść, czyli Zdobywam zamek Dodie Smith. Dla Iki, która zdaje się lubi tajemnicze historie z Londynem w tle, nowa przygoda Holmesa, czyli Dom Jedwabny Anthonego Horowitza. Bardzo proszę o sygnał, czy lektury nie będą kolejnym dublem dla Was i czy pozostają w kręgu Waszych zainteresowań. Wszystkim pozostałym bardzo dziękuję za udział w we wspólnej zabawie.

mowa o:

Wygrane

poświąteczna zgadywanka

prezenty 1

Sytość. Lekkie przegrzanie i rozbawienie, takie uczucia pozostawiły u mnie właśnie zakończone Święta. Myślę, że tych pierwszych nie muszę specjalnie tłumaczyć, wiadomo, pyszne domowe jedzenie, wiosenna pogoda za oknem i grzejący kominek, bo tym razem trafiła mi się możliwość spędzenia pierwszego świątecznego posiłku w tradycyjnym towarzystwie kolęd, pierogów i mocno rozgrzanegoo domowego paleniska.

A skąd rozbawienie? Ogolnie było wesoło, a zwiększoną chęć do śmiechu wzbudziło rozpakowywanie prezentów. Podczas którego okazało się, że nie tylko brak wspólnych literackich gustów może być problemem, ale i nadmierne ich zbliżenie.

Po pierwsze wydało się, że z jednym ze współbiesiadników wymieniliśmy się identycznymi tytułami. Na szczęście obdarowany nie zdążył tego, co kupił, sam przeczytać, więc po prostu odpadła konieczność pożyczki. Druga niespodzianka była jeszcze dziwniejsza. Oto złapałam z radością wielką, książkowo wyglądającą pakę, a kiedy ją rozpakowałam zobaczyłam… Pamiętniki Osieckiej, na które tak długo czekałam! Świetnie trafiliście – jęknęłam – tak bardzo chciałam tę książkę mieć, że sama ją sobie kupiłam dwa miesiące temu. Ha! Sytuacja była ciut patowa, na szczęście dała się rozwiązać.

Jak? Niech to będzie zagadką do poświątecznego konkursu. Spróbujcie proszę wymyślić, jak postąpiliśmy z tym problemem, a także jaki tytuł został przez Aniołka zdublowany. Dla 2 osób które będą najbliższe prawdy, nieco zmęczony, ale ciągle chętny do pracy Aniołek obiecuje przygotować specjalnie dobrane książkowe prezenty. Napiszcie tez parę słów na temat Waszych najbardziej zaskakujących podchoinkowych niespodzianek.

mowa o:

prezenty

konkurs z wakacyjnej półki

wakacyjna

Jako ślad swojej obecności, pozostawią w hotelowej „bibliotece” książki przeczytane na tej cudownej meksykańskiej plaży: grube bestsellery w kieszonkowym wydaniu, z tytułem na okładce wydrukowanym złotymi, wypukłymi literami, książki kupione przewidująco na wylotowych lotniskach w obawie przed nudą pod słońcem tropików. To niemal bez wyjątku amerykańskie powieści z gatunku mistery lub horror. Dokonali słusznego wyboru: życie jest tajemnicą i czasami przeraża.

 Antonio Tabucchi Podróże i inne podróże, Str 82 –83

 Stało się. Przed wyruszeniem na lotnisko wrzuciłam walizkę na stojącą przy recepcji wagę i wskaźnik mocno przekroczył dwudziestkę. Na szczęście nauka z wakacyjnych lektur nie poszła w las. Postanowiłam ratować się kontynuowaniem turystycznej tradycji: wrzuceniem jednej z przeczytanych na wywczasach książek na hotelową półkę, umieszczoną przed barem i nad konsolą do komputerowych gier. Sąsiedztwo wyraźnie wskazywało, że powinny się znaleźć na niej tytuły zapewniające lekko i przyjemnie spędzone godziny. Może to, co zdecydowałam się tam dać, nie do końca spełniało ten warunek. Ale jednak był to pewien przebój, po którym, jak się okazało, spodziewałam się zbyt wiele. To co wzbudziło już zachwyty na kilku blogach, dla mnie okazało się średnio interesującą lektura. Ale może kogoś poratuje w niespodziewanie deszczowe wakacyjne dni.

półka

Z lekkim sercem i ciut lżejszą walizka oddalałam się w stronę wyjścia. A co za sobą zostawiłam ? niech to stanowi zagadkę. W nagrodę za rozwiązanie której będzie można dostać wakacyjną lekturę niespełniającą żadnych z wymienionych w cytacie kryteriów. To książki nie do znalezienia w księgarni, zgarnięte z zakurzonej bibliotecznej półki. Chude i maleńkie, wiec łatwe do wciśnięcia w wakacyjne bagaże. Bez złotych liter na okładkach, ale pełne błyskotliwych sformułowań.  Jeśli jesteście zainteresowani, wpiszcie w komentarze jaką książkę waszym zdaniem zostawiłam na półce portugalskiego hotelu i podajcie którą z książek chcielibyście otrzymać w przypadku prawidłowego odgadnięcia. Konkurs będzie trwał do uzyskania pierwszej prawidłowej odpowiedzi.

Oto tytuły do wygrania:

konkursowe

P.S. Dla zachęty dodam, że każdy z przeznaczonych na konkurs egzemplarzy ma bliźniaczą kopię w moim  domowym dziale książek ulubionych. Po prostu te książki uważam za tak dobre, że nie byłabym w stanie pozbyć żadnej z własnych. Wystawiam więc te, które niedawno udało mi się wyłowić podczas wyprzedaży.

okolicznościowy

jelonek 2

Przygotowujemy się . Lepimy, pieczemy, kupujemy, pakujemy, sprzątamy, biegamy. To ostatnie można robić i po księgarniach, z czego oczywiście się cieszę. Wczoraj na przykład kiedy tak sunęłam miedzy regałami i platformami usypanych książek, usłyszałam dialog, że trudno uszom uwierzyć. Zmierzchu bym pani tez nie polecił, powiedział pan księgarz, na pretensje klientki, że nie chce jej romansidła naświątecznego doradzić. Prawie mi się łza w oku ze wzruszenia zakręciła i miałam ochotę uścisnąć tego dzielnego chłopaka, o którym pomyślałam zaraz, że pewnie długo na tej posadzie nie popracuje. Powstrzymałam jakoś swoje odruchy, no może nie wszystkie, bo jednak parę książek złapałam i do kasy poniosłam. Co to było pochwalę się później. W ogóle zastanawiam się, czy nie zrobić konkursu takiego jak zeszłoroczny. Ale jeszcze nie teraz. Bo teraz to mi się spieszy, żeby przynajmniej jedna książkę z podchoinkowych w porę doczytać. A może macie ochotę pozgadywać jaką? Oczywiście dla tego kto zgadnie nagroda na pewno będzie.

mowa o:

getting ready

nie zawsze słodka śmietanka

Els Quatre Gats znajdowała się rzut kamieniem od domu i było to jedno z moich najbardziej ulubionych miejsc w Barcelonie. Tam właśnie, w roku tysiąc dziewięćset trzydziestym drugim, poznali się moi rodzice, nie bez powodów więc przypisywałem urokowi tej starej kawiarni, przynajmniej po części, początek mej podróży ku życiu na tym świecie. Kamienne smoki strzegły fasady osaczonej nakładającymi się cieniami, a jej gazowe latarnie zatrzymywały w miejscy i czas, i wspomnienia. Wewnątrz lokalu goście współżyli z przeróżnymi echami z innych epok. Buchalterzy, marzyciele i czeladnicy dzielili stół z duchami Pabla Picassa, Izaaca Albeniza, Federica Garcii Lorki czy Salvadora Dali. Tutaj byle chłystek mógł czuć się przez chwilę ważną postacią historyczną za cenę kawy z odrobiną mleka

Carlos Ruiz Zafon „Cień Wiatru”, str 17

Oto i rozwiązanie zeszłotygodniowej zagadki kawiarnianej , do której zaprosiłam Was w ramach konkursowej zabawy. Chodziło o Cztery koty,  Els Quatre Gats, dawny przybytek artystycznej bohemy, ulubione miejsce spotkań, Daniela Sempre, bohatera słynnego Cienia Wiatru.

Historia Czterech Kotów została szczegółowo opisana w jeszcze jednej książce, w Najsłynniejszych Kafejkach literackich Europy. Z niej można się dowiedzieć ze według założycieli Quatre Gats to

Gospoda dla tych, którzy stracili apetyt, ciepły kącik dla tych, którzy tęsknią za domem, muzeum dla tych, którzy pragną uczty duchowej, tawerna i trejaż dla tych, którzy lubią sok z winogron i cień rzucany przez winne krzewy, to gotycka restauracyjka dla miłośników północy i andaluzyjskie patio dla miłośników południa; to prezbiterium, dziedziniec kościoła dla tych, którzy są chorzy od naszego stulecia, centrum przyjaźni i harmonii dla tych, którzy przychodzą wypocząć pod jego dachem (str 126)

Tak było w roku 1897, czyli dosyć dawno temu. Obecnie wystrój kawiarni wygląda na niezmieniony, nowoczesne elementy to wisząca na ścianie gaśnica i express do kawy. O wiele mniej pieczołowicie zadbano o zachowanie dawnej atmosfery tego miejsca. Apetyt można stracić już przy zamawianiu, kiedy to zdegustowany kelner wyrywa gościowi menu ruchem zdradzającym chęć pobicia go za to, niepoprawnie wymówił słowo „tortilla”.

Cztery koty to kącik może ciepły, ale i bardzo głośny, bo tu obsługa, jak i w innych katalońskich knajpkach, za główny cel ma pokazanie (w pełnej wersji dźwiękowej)  klientom jak szybko i ciężko się dla nich pracuje. Personel robi też wszystko, żeby klient wybił sobie z głowy traktowanie Czterech Kotów jako ośrodka przyjaźni i harmonii. Już u progu postawiono naburmuszoną pannę, do której obowiązków należy opieprzanie niezdecydowanych kupców pamiątek. Mógłbyś się raz zdecydować, a nie muszę dwa razy szafkę otwierać – usłyszał od niej chłopak, który poprosił o podanie dodatkowych souvenirów.

Nie lepiej traktowani są chętni do robienia zdjęć. Przekonałam się o tym na własnej skórze, kiedy to trzaskający wszystkim co się dało kelner, wygłosił ,a właściwie wywarczał, pod moim adresem długa tyradę, której na szczęście nie zrozumiałam. Wszystko dlatego, że musiał mnie ominąć, kiedy pstrykałam zdjęcie.

Jeśli więc ktoś ma ochotę na kilka niezwykłych doświadczeń, czytaj: pobyt w uroczej kawiarence z obsługą wyznaczającą nowe standardy nieuprzejmości w UE, to zachęcam do odszukania Czterech Kotów w jednej z wąskich barcelońskich uliczek.

Dodam tylko, że po powrocie do mojego miasteczka z niemałą rozkoszą wyciągnęłam się w fotelu tutejszej cichej i skromnie urządzonej kafejki, gdzie kelnerzy mówią półgłosem, uśmiechają się i nie rzucają talerzami.

PS. W nawiązaniu do notki konkursowej, chcę ogłosić, że zwyciężczyniami kawiarnianej zgadywanki zostały Ania i Ika. Dziewczynom serdecznie gratuluję, a Ikę bardzo proszę o kontakt na maila, z informacją na jaki adres należy przesłać nagrodę. Przypominam, że do wygrania jest jeszcze druga część konkursu, w której można otrzymać herbatę i komplet pamiątkowych barcelońskich zakładek.

mowa o:

zapraszamy na kawiarniany (konkurs rzecz jasna)

Już, już jest ta pora. Oddania lata w zapomnienie. U mnie dzisiaj rano szyby miały szron na całej powierzchni, jakby dosięgło je westchnienie budzącej się z letargu Królowej Śniegu. Już się zaczynam oglądać za czymś ciepłym do wypicia, do ubrania, do zagnieżdżenia. Patrzę, gdzie herbata, swetry, szaliki. I Kawiarnie. Właśnie na jesień najlepsze, najprzytulniejsze, kiedy znikają z placów parasole, stoliki i tymczasowe estrady do imprez na wolnym powietrzu. Wtedy najmilej jest wkręcić się w jakąś dziuplę z grupką znajomych, zanurzyć się w przyjazną pogawędkę i opary świeżo parzonej kawy. Dlatego, żeby przynajmniej wirtualnie poczuć atmosferę takich miejsc, postanowiłam dzisiaj ogłosić:

konkurs kawiarniany.

1. Pytanie do odgadnięcia brzmi: jaką kawiarnię powiązaną z literaturą odwiedziłam podczas tegorocznych wakacji? Podajcie jej nazwę, a także tytuł i autora książki (lub książek) w których była o niej mowa. Cytaty mile widziane.

2. Cześć druga konkursu, to opisanie na waszym blogu (wtedy proszę o linka) lub, jeśli bloga nie prowadzicie, w komentarzach do tej notki, znalezionej w rzeczywistości lub w książce kawiarni związanej z literaturą.

Rozwiązanie konkursu i ogłoszenie wyników odbędzie się w przyszłą sobotę, czyli 20 października 2012.

Dwie pierwsze osoby, które poprawnie odpowiedzą na pytanie i wywiążą się dobrze z zadania opisanego w drugim punkcie konkursu otrzymają nagrody książkowe i zestaw dwóch pamiątkowych zakładek. Przy odpowiedzi podajcie,  czy w przypadku wygrania konkursu, chcecie otrzymać Sekrety Londynu Corrado Augiasa (o których kiedyś pisała Padma), czy Lato przed zmierzchem Doris Lessing (o którym niedawno dyskutowała  Tamaryszek).

Dla autora najciekawszego wpisu o literackiej kawiarence (prawdziwej lub zmyślonej) jest zestaw zakładek oraz specjalna herbatka do popijania w jesienne wieczory z książką.

odsłona

Tak wygląda tajemniczy stos. Jak widać nikomu nie udało się odgadnąć wszystkich zagadkowych tytułów, ale trzy dziewczyny trafiły po jednej książce. Maiooffka i Eireann wyczuły obecność Pamiętników Danuty Wałęsowej, natomiast Agatkan jednym celnym ruchem ustrzeliła Dzienniki Kołymskie. Nie ukrywam, że z przyjemnością poczytałam wasze propozycje, a niektórych z nich nawet posłuchałam. Maiooffka wspomniała o Hani Bani i faktycznie książka Bakuły znalazła się w stosie w ostatniej chwili powiększonym. Ania natomiast napomknęła o Metamorfozach i potem, przeglądając ten piękny album w księgarni, nie mogłam się powstrzymać przed jego zakupem i dorzuceniem pod choinkę. Żeby nie zanudzić opowiadaniem, co jeszcze dołączyło do wybranej siódemki, poniżej prezentuję stos powiększony:

  

A teraz cześć najistotniejsza, czyli nagrody.

Trzem zwycięzczyniom serdecznie gratuluję i proponuję kolejno: Dla Maiooffki Daphne du Maurier Władaj Brytanio, dla Eireann Niedzielny Klub Filozoficzny McCall Smitha i dla Agatkan Nocny pociąg do Lizbony Pascala Mercier. Jeśli w doborze cokolwiek się nie zgadza, czyli trafia się którejś z Was książka już przeczytana lub Waszym zdaniem do czytania się nienadająca, bardzo proszę o informacje i pomyślę o jakimś ekwiwalencie. I oczywiście proszę o podanie mailem adresu, na który mam przesłać nagrody.

mowa o:

dzyń, dzyń, dzyń

Jesteśmy w środku Świat, lekko drzemiemy, nasyceni, nagadani i naśmiani, a tu ktoś nagle wydzwania. Po co, na co i dlaczego?

Pierwszy dzyń jest w ramach życzeń świątecznych, które stają się coraz bardziej odległym dźwiękiem, ale jeszcze brzmią w powietrzu. Niech wiec dolecą zaglądających tu słowa pełne serdeczności i ciepła, wyrażające nadzieję, że wszystko to, co usłyszeli wczoraj od najbliższych przy łamaniu się opłatkiem, spełni się, niosąc dobro i radość.

 

Drugi dzyń jest ciągle słyszalnym dzwonieniem mikołajkowych sań, lub aniołkowych obwieszczeń o podrzuceniu pod choinkę paczek z prezentami. U mnie w tym roku skrzydlaty dostawca wyraźnie odwiedził księgarnie i dostarczył sporo nowych lektur, którymi pewnie niedługo się pochwalę. Bardzo jestem ciekawa, jak te sprawy wyglądały u Was.

 

Trzeci dzyń jest przypomnieniem o świątecznym konkursie. Który się trochę skomplikował, bo po pierwsze otrzymałam w ramach zgadywanek bardzo kuszące sugestie książkowych podarków. Po drugie, tuż przed pakowaniem, poszłam kupić papier do zawijania prezentów do pobliskiej księgarni, a tam jeden, drugi, trzeci nawet czwarty tytuł kusi tak mocno, że się nie oparłam. W rezultacie stos podchoinkowy jeszcze urósł. Aby nie było komplikacji umówmy się, że dalej chętni do wzięcia udziału w zabawie odgadują siedem tytułów podstawowych. Jeśli jednak ktoś chciałby spróbować swoich sił w zgadnięciu wszystkich, to zachęcam. Przypominam, że odsłona zagadkowego stosu odbędzie się jutro w późnych godzinach wieczornych. Nagrody książkowe będą dla trzech osób, które odgadną największą liczbę tytułów. Każdy może próbować zgadywać trzykrotnie zgodnie z zasadą to trzech razy sztuka .

 mowa o:

Zdjęcia pokazują oryginalny tajemniczy stos w wersji zwykłej i powiększonej. Znajdują się na nich wszystkie książki do zgadywanki.

Uwaga! Termin zakończenia zgadywanki zostaje przedłużony!

Pokazanie stosu i ogłoszenie wyników nastąpi jutro, czyli 27 grudnia, po godzinie 20.

choinkowo zagadkowo konkursowo

 Ta notka miała być okolicznościowo zimowa. Tymczasem po raz pierwszy zdarza się, że choinka przybywa do mnie przed pierwszym śniegiem. A właściwie z nim, tyle że drzewko zostało, a śnieg zniknął, zanim dotarł do czubka mojego nosa. Postanowiłam się tym nie przejmować i raczej zająć się choinkową tradycją. To znaczy podchoinkową. Jak zwykle o tej porze roku zastanawiam się mocno co i komu i na jakich podstawach podrzucić w wigilijny wieczór. Zaczynam od przeglądnięcia półek, ale to nie wystarczy , może nawet okazac się zwodnicze.  Każdy czytelnik wie, że najnowsze, najlepsze, najpilniejsze do przeczytania książki trzyma się koło lóżka. I tu zaczynają się schody, bo w sumie włazić komuś do sypialni nieładnie, zwłaszcza gdy drzwi do niej w sposób ostentacyjny pozostają zamknięte. Jedynym wyjściem jest w takim wypadku chytre nakłonienie młodszych członków rodziny do wpuszczenia gościa do rodzicielskiej alkowy. Dzięki temu można się dowiedzieć, czego w ramach świątecznych podarków kupować nienależy. Oprócz tego, co jest na półkach i przy poduszkach, staram się  nie kupowac prezentów z półek pod tytułem bestsellery, bo wiadomo, że to najbardziej rzuca się w oczy, ktoś może się w ostatniej chwili skusić i całe wcześniejsze podchody na nic. Poza tym mam swoje osobiście wybrane uniki, czyli autorów lub tytuły, na których się zawiodłam i żadne reklamy i zachwyty nie nakłonią mnie do uszczęśliwienia kogoś tymi cudeńkami.

Nikomu na pewno nie dam kolejnej książki Ostergrena pt „Gangsterzy”, rzekomej kontynuacji Gentelmenów. O ile pierwsza cześć była skrzącą się błyskotliwą akcją opowieścią o niezwykłych braciach Morgan, o tyle druga jest ponurą demaskacją wydarzeń opisanych w poprzedniej. Dwadzieścia lat starszy narrator przyznaje się do kłamstw i konfabulacji, Henry Morgan jest tylko mrocznym wspomnieniem, a jego tajemnicza kochanka przeistacza się w kwokowatą mamuśkę, skoncentrowaną na praniu podkoszulków dla drużyny piłkarskiej synka. Smutek, nuda i żal, tylko tyle jest w tej książce, a kto sądzi, że znajdzie w niej czarodziejską atmosferę tomu pierwszego, będzie totalnie zawiedziony.

Nie kupię też na prezent nowego zbioru opowiadań Munro, która tworzy sztuczne światy i sytuacje dla udowodnienia swoich nużących teorii, a posługuje się przy tym językiem więcej niż nieprawdziwym.

Nie mam zamiaru sięgnąć po hiciarskiego Franzena, będącego tak cholernie na czasie, że jest to wręcz niesmaczne. Dostatecznie przekonałam się o tym zaczytując ( i nie kończąc) Korekty, gdzie każdego bohatera autor wyposażył hojnie w przywary współziomków i dowalił po odpowiedniej porcji niepowodzeń. Może i kogoś bawi czytanie jak ulegający demntecji starzec usiłuje sobie własnoręcznie sporządzić lewatywę i jest na tym przyłapany przez synka seksoholika i litewskiego polityka w jednym. Do mnie takie poczucie humoru nie trafia i wolałabym nie sprawdzać, czy z moimi świątecznymi współbiesiadnikami jest inaczej. W lśniący papier w gwiazdki nie zapakuję też niczego autorstwa Filipiuka, Kalicińskiej, Sapkowskiego, Coehlo, Mayers, McCall Smitha, Jodi Picoult, Grocholi oraz McEwan’a i McCarthy’iego.

W takim razie co, książek nie będzie? Ależ będą, obowiązkowo, i nawet chyba się pochwalę jakie. Ale jeszcze nie dzisiaj. Na dziś to tajemnica. Do której rozwikłania chcę Was zachęcić. Trzy osoby które odgadną największą liczbę tytułów jakie podrzucę pod choinkę dostaną specjalnie dobrane nagrody książkowe. Zgadywanki należy umieszczać w komentarzach do notki. Rozwiązanie konkursu nastąpi w pierwszy lub drugi dzień Świąt, kiedy już paczki z prezentami zostaną rozwinięte przez obdarowanych i trzymanie ich zawartości w sekrecie nie będzie konieczne.

mowa o: