o czym mówić, gdy mowa o pisaniu

Wciąż brzmi mi w uszach szyderczy ton pewnego paryskiego intelektualisty, który zapytał „to prawda, że pisze pani bestsellery?”. „Nie naumyślnie”-odparłam, z nieco fałszywą skromnością.

Margaret Atwood „O pisaniu”, str 116

Na początek sobie, Wam oraz muzom dedykuje małe przypomnienie: książki należy czytać uważnie, zaczynając od tytułu. A już takie jak ta Margaret, to najlepiej przeczytać więcej niż raz. Mnie na przykład po trzecim przeczytaniu zawartości okładki olśniło, że książka nie zawiera porad o tym jak pisać. Tylko  refleksje o tym, czym pisanie jest. Jeśli ktoś więc miał nadzieję na zdobycie kilkudziesięciu stron instrukcji mówiących od czego zacząć pisanie, jak je zaplanować i uskuteczniać, niech nawet nie ściąga tej książki z półki. Nie znajdzie tam  nic dla siebie. Lepiej niech sobie kupi kolejny bullet journal. Może uda się go wypełniać przynajmniej przez pierwsze dwa miesiące postanowieniami wcześniejszego wstawania i zapisywania sześciu tysięcy  znaków dziennie, najpierw ze spacjami, a potem bez.

Tak, właśnie tak to jest-zgodzili się ze mną  koledzy i koleżanki po piórze-Wyruszasz, zdobywasz powieść, jesteś wykończony, wracasz i zapisujesz ją na kamieniu

Ibidem, Str 282

Książkę odradzam też osobom mającym w pogardzie lektury starsze od Harrego Pottera, uczulonym na poezje i intetrekstualność.

Poeta-dla którego wzorzec stanowi Orfeusz-to ktoś, kto potrafi przynieść wiedze przechowywaną w krainie zmarłych do świata żywych, a następnie podzielić się nią z nami, czytelnikami”

 Ibidem, Str 279

Zasadniczo, dla tych, co nie zajęli się nigdy mocniej literaturą angielską też może być to rzecz nie do przejścia.

Gdyby Prospero nie miał swojej sztuki, nie mógłby rządzić. Sztuka daje mu władzę.

 Ibidem, Str 189

Ci, co lubią sobie odhaczać przeczytanie dwóch książek tygodniowo też powinni jej unikać jak ognia. Niewielki  format lektury może ich wprowadzić w błąd i w rezultacie po trzech dniach czytania  popadną we frustrację, że zaliczyli nie więcej niż jeden rozdział.  

Pisarz i jego publiczność są dla siebie nawzajem niewidzialni, widzialna jest jedynie książka

Ibidem, Str 91

 No i właściwie to już nie muszę pisać tej notki, bo chyba wszystkich skutecznie do książki zniechęciłam i nikomu nie zechce się czytać dalej. Luzik. Teraz mogę pisać dla siebie.

Wśród pisarzy dość powszechne jest podejrzenie-powszechne przez ostatnie sto kilkadziesiąt lat- że to samo ciało zamieszkują dwie osoby, a moment, gdy jedna zajmuje miejsce drugiej, trudno jest przewidzieć i niezwykle trudno uchwycić.

Ibidem str 73

Długo mi się to czytało, czasem wystarczyło mi na cały dzień pól strony i miałam o czym myśleć i snuć refleksje. Bazą książki są uniwersyteckie wykłady Atwood, dlatego treść jest gęsta od literackich przykładów i aluzji. Nie są to jednak jałowe erudycyjne popisy, a próby jak najlepszego pokazania czym było i jest pisanie, jak to jest być autorką i jakie zasadzki stawia przed nią życie i czytelnik. Pisarka dwoi się i troi by było bogato, zabawnie i mało nudno. W rezultacie książka wymaga wielkiej uważności w czytaniu, a jej lektura jest satysfakcjonująca, ale i powodująca lekkie znużenie. I nie wiem, czy przez zmęczenie intensywną koncentracją, czy przez nadmierną aluzyjność Atwood, pod koniec czytania jakoś zagubiłam watek. A może i Pisarka też.

Możliwe zatem, że pisanie wiąże się z ciemnością oraz pragnieniem-a może przymusem-by się w nią zanurzyć i, przy odrobinie szczęścia, oświetlić i wynieść coś do światła.

Ibidem, str 24

Czuję, że za kilka tygodni zechcę to sprawdzić i wrócę do tej książki. Jestem przekonana, że uda mi się w niej odkryć sporo nowego. I to mnie cieszy, tego od niej oczekuję i dlatego uważam ją za dobrą.

mowa o: