na burość naszej wiosny

boks 4

Któregoś dnia Maria Czubaszek przyniosła swojemu mężowi kurczaka. To znaczy tak się obojgu wydawało do chwili włożenia okularów i przeczytania nadruku na opakowaniu. Właściwie prawie się zgadzało, tylko zamiast „kurczak” było tam napisane „karczek”. Marysia próbowała przekonać Wojtka, że to może być karczek z drobiu.

Maria Czubaszek i Wojciech Karolak w rozmowie z Arturem Andrusem „Boks na Ptaku, czuli Każdy szczyt ma swój Czubaszek i Karolak”, str 264

boks 1

Cieplutko, milutko. Fotelik trochę wygnieciony, na nim ślady psiej sierści. Brzęczy telewizor, snują dym papierosy. Gdzieś w kuchni pyrczą się (odgrzewane) pierogi. W tym wszystkim siedzi Andrus i wyciąga z Czubaszków, a raczej Karolaków, opowieści. Barwne, choć nie zmyślone, z lekka nuta anegdoty i iskierką dowcipu.

boks 2

Pierwsze skrzypce, pardon, raczej trąbkę, (organy hammonda gorzej się w tekście mieszczą) gra Karolak, słynny kompozytor i muzyk jazzowy (ostatnio zrobił aranżacje muzyczne do Ekcentryków i ścieżka dźwiękowa to jest rzecz w całym filmie najlepsza). Karolak gra jazz od zawsze, czyli od lat 50 tych, kiedy to jazz zaistniał w Polsce. Nic wiec dziwnego że znal i zna wszystkich najważniejszych, krajowych i nie tylko, jazzmanów i ma o nich mnóstwo wspomnień. Dla miłośników gatunku jego opowieści będą fascynujące. Ci, co nigdy nie słyszeli o Ptaszynie czy Komedzie, mogą się trochę pogubić, a może i znużyć. Dla mnie osobiście to gratka, bo jak na obywatelkę miasta którego hymn napisał sam Stańko przystało, jazzu chętnie i sporo wysłuchuję.

Boks 3

Ale nie tylko dlatego z przyjemnością czytam rozmowę z Karolakiem. Podoba mi się przede wszystkim jej rytm i styl. Brak opowieści o cudownych zrządzeniach losu, rodem z Gali czy innego periodyku z paplaniną gwiazd. Karolak na odwrót, mówi o tym, jak już łapał sukces za ogon, a ten mu się jednym sprawnym obrotem fortuny nagle wyrywał. Dopowiada mu Czubaszek, z wdziękiem i humorem sprowadzając rozmówców na ziemię. Wychodzi z tego przekomarzanka ludzi którzy bardzo dobrze się znają, ale też i bardzo się lubią.

W rezultacie czułam się jak podczas wizyty u starego dobranego małżeństwa, które ciągle nie zdążyło się sobą znudzić. Co było przeżyciem polepszającym mój stan umysłu w te ponure dni przednówku.

mowa o:

Boks