na przesilenie

Herbata w towarzystwie posmarowanych masłem pszennych placuszków, dżemu z jagód morwy, herbatników i sporej liczby sreber stołowych oraz porcelany, pojawiła się, kiedy trójka policjantów wciąż rozważała szczegóły raportu.  

 Kingsley Amis „Morderstwo w Riverside Villas”, Str 91

 Nie ma lepszego antidotum na wiosenne osłabienie niż porządny kryminał. Wzmacnia umysł, działa rozgrzewająco i regenerująco, poprawia chęć do uśmiechu i rozjaśnia spojrzenie. Jednym słowem zamiast płacić za wizytę u kosmetyczki lepiej rozejrzeć się za czymś do czytania, a otrzymamy pożądany efekt za mniejsze pieniądze i większą przyjemność. Mam tu na myśli klasykę gatunku, czyli nieśmiertelną Christie. Albo jej zamiennik.

Nie tak dawno skończyłam czytać rzecz całkiem udaną, sporządzoną przez mojego coraz bardziej ulubionego Kingsley’a Amisa. Kryminał to był naprawdę jak się patrzy, angielski w każdym calu, z herbatkami, poczuciem humoru i sąsiedzkimi pogaduchami. Bohaterem historii jest czternastolatek, który marzy o wejściu w prawdziwe relacje damsko męskie. W oczekiwaniu na okazję spotyka się, na nie całkiem niewinne zabawy, z kolegami i pilnie studiuje Kodeks Zachowań Niecnych. Ten sporządzony przez starszego kolegę zbiór skutecznych porad jak odnieść sukces w sprawach erotyki jest najgorliwiej czytanym podręcznikiem Petera. Efekt zaczerpniętych z niego nauk nie do końca jest z godny z oczekiwaniami, i Peter z niewielkim powodzeniem usiłuje zwrócić na siebie uwagę blond nastolatki, niejakiej Sandy. Nieoczekiwanie z szeroko pojętą pomocą przychodzi mu sąsiadka, młoda i atrakcyjna Pani Trevelyan. Ich przyjaźń ulega szczególnemu zacieśnieniu po tym, jak obydwoje natykają się w salonie Petera na ofiarę morderstwa. Jest wiec trup, jest miłość, a do tego lekko dandysowaty detektyw, i grupka mniej lub bardziej udanych pracowników policji. Akcja gmatwa się należycie, przewodzący dochodzeniu pułkownik Manton raczy swoich podwładnych coraz bardziej wyszukanymi trunkami i pomysłami na rozwiązanie zagadki. Młody Peter czynnie bierze udział w dochodzeniu, nie zaniedbując jednocześnie realizacji swoich innych planów.

Całość zmierza ku trochę zbyt drastycznemu finałowi, z zaskakującym rozwiązaniem kryminalnej zagadki. I choć końcówka jest może trochę za bardzo w stylu filmów akcji, to książka stanowić będzie niewątpliwą gratkę czytelniczą dla każdego wielbiciela gatunku. O czym z satysfakcją informuję, zachęcając do poszukiwania tytułu w bibliotekach lub antykwariatach. Bo Kinglsey Amis to kolejny, niesłusznie zapomniany i niewznawiany twórca na polskim rynku wydawniczym.

mowa o: