Traktuję z przesadą swój przypadek i swoje znaczenie, oni nie zauważyli, że mnie nie ma, bo nawet nie wiedzieli, że jestem
Dubravka Ugresic „Lis”, str 144
Przyznajcie się, drodzy czytelnicy i mili bibliofile, czy nie macie chętki czasem wedrzeć się do literackiego światka? Tak choćby chyłkiem, boczkiem? Żeby przycupnąć w kącie i poobserwować scenki z pisarskiego życia? Heh, nie mówcie mi, że tylko ze mnie taka wścibska osoba. Bo i tak nie będę się wstydzić. Ale na wszelki wypadek nie opowiem wam o głupotach jakie popełniłam wiedziona tą ciekawością. Zresztą, nie zmieściłabym tych historii w jednej notce. Dlatego zdejmuję z siebie światło jupiterów i zgodnie z konwencją tego bloga, kieruję je na niedawno przeczytaną książkę.
Po jej okładce przebiega lis, wkrada się w tytuł i rozrabia w tekście. Lis , to jak twierdzi autorka, totem pisarza. I mnie się to podoba, ja to rozumiem i chętnie się do lisiego ogona przyczepiam, jak ten przysłowiowy rzep. Daje się ponieść w te i inne rejony literatury. W dubravkowe studia nad pisarzami rosyjskimi, doubravkowe wyprawy na literackie konferencje, dubravkowe spotkania z tymi, co pisarzom towarzyszą. I nie przeszkadza mi, że jestem wiedziona jakąś krętą dróżką, poboczem, z dala od uczęszczanego traktu. Tak jest ciekawiej. Spotykam autorów zupełnie nieznanych, wdowy po pisarzach, biografów urzeczonych pisarskimi talentami swoich bohaterów. I tylko raz ogarnia mnie zdziwienie, a potem zawód. Kiedy ląduję nagle w sztampowej historii miłosnej. No wyobraźcie sobie kochanka sapera, czynnego zawodowo. I nie mówcie, że od razu nie domyślacie się finału tej love story. Tak, to było trochę za dużo i nie pasowalo do reszty.
Zbiła mnie ta historia z tropu, bo straciłam rozeznanie, czy mam do czynienia z esejami o literaturze, czy powieścią obyczajową. Może autorka chciała dowieść, że potrafiłaby zostać pisarką komercyjną? Bo inną, zgodnie z tym opisuje, być się nie opłaca. Dubravka nie kryje swojego rozczarowania stanem współczesnej literatury, polityki i swojej pisarskiej kariery. I ten jej smutek, melancholia i mnie się udziela, przy czytaniu kolejnych opisów wydarzeń literackich, gdzie autorka jest traktowana z lekceważeniem. Na jakie absolutnie nie zasłużyła, bo za każdym razem gdy mam z nią do czynienia, zdaję sobie sprawę, że jest pisarką wybitną. Jednak, kiedy pod koniec książki czytam jej słowa o lisim losie, utożsamianym z losem pisarza, zaczynam rozumieć że się na swoją sytuację godzi. Bo wie, że jest ona wkodowana w pisarskie życie, tak jak posiadanie rudego ogona jest wkodowane w genom lisa.
mowa o:
Dubravka Ugresic „Lis”, str 339