Mirongrafia

Miron 1

-„Spier.dalaj, Ch.uju”

 Poeta nie jest pewny, pyta siebie: czy to było powiedziane do mnie? I dalej mówi, jakby był przybyszem z kosmosu „zamyśliłem się, czy na innych planetach też jest tak duży procent tego rodzaju mowy”. Dochodzi do wniosku, że „chyba też”. Nie czuje się upokorzony. W pewien sposób ekscytuje go ta młodzieńcza wulgarność. Stanowi rodzaj kontaktu z rzeczywistością, na który jest zawsze gotowy.

Tadeusz Sobolewski „Człowiek Miron”, Str 127

 

Tak to mniej więcej wygląda. Skrótowość Mirona kontra długi wywód na jej temat. Poeta chlapie punkcik, biograf wyczynia wokół niego esy floresy, rysuje linie poplątanych domysłów i rozważań. Wróć. Autor to przecież nie biograf. On nie opowiada życia Mirona, tylko je tłumaczy. Interpretuje niestrudzenie kawałki jego prozy wrzucane co dwie strony tekstu, docieka, ale do sedna nie dociera. Forma jego wypowiedzi coraz intensywniej przypomina piosenkę niby żółwia, który zabawia Alicje (tę w Krainie Czarów) wyjękując i wykwękując  swoją historię.

Miron 2

Największym powodem marudzenia jest dla autora brak waleczności Mirona. W Powstaniu nie walczył, za Stalina nie walczył, z robotnikami nie walczył, ze studentami nie walczył, nawet w 1981 nie walczył. Wreszcie drapiąc i rozgrzebując temat Pan Tadzio wpada na pomysł. Że jednak walczył. O siebie walczył! Ha, nie wiem co na to powiedziałby sam Miron, który, jak wyczytałam w dziennikach, na wypadek jakiejkolwiek wojny miał jeden plan:

Postanowiłem dawno temu na wiadomość o wybuchu wojny łyknąć od razu śmiertelną dawkę czegoś tam, żeby nie ruszyć się nawet z łóżka

Miron Białoszewski „Tajny Dziennik”, Str 66 

Z powyższego, jak dla mnie wynika, że poeta absolutnie nie miał zamiaru z nikim wojować. Tudzież o nic. I cenię go za to.

Miron 6

Książki Sobolewskiego może aż tak nie cenię, ale jestem wdzięczna za te fragmenty, z których dowiedzieć się mogę kim były Lu. Lu, i Le, Maliny i Anule oraz escy (Sobolew-Scy). Człowiek Miron to bezcenny wstęp do Dzienników, w których cały czas przewijają się te wszystkie, zagadkowe dla mnie wcześniej, postaci. Jeszcze atrakcyjniejszym dodatkiem do tajnych zapisków Mirona byłyby dla mnie dzienniki Jadwigi Stańczakowej. Nawet się trochę dziwię, że nikt nie pomyślał o ich ponownym wydaniu na fali zeszłorocznego mironowego szaleństwa. I powodzenia filmu „Parę osób, mały czas”, który obecnie TVP Kultura nadaje co trzy miesiące. Na dodatek w tej samej TV co rusz występuje wnuczka Jadwigi, Pani Justyna. Może do niej warto by się uśmiechnąć o przypomnienie utworów Babci?

mowa o:

Miron 4