To mi przypomina- dodała lady Angkatell- tego człowieka z Bombaju, który był dla mnie taki nieuprzejmy. Trzy dni później przejechał go tramwaj.
Agata Christie „Niedziela na wsi”, Str 189
Co za smakowita historia! Stara angielska posiadłość, dobre towarzystwo, sekretne miłości i nagle strzał, od którego ginie główny bohater, mąż, kochanek i znany lekarz w jednym. Dookoła sami porządni ludzie, więc sprawa rozwikłania tajemnicy morderstwa robi się wyjątkowo trudna. Nawet Poirot ma z tym niejaki problem.
Mnie, jak to przy czytaniu Christie bywa, najbardziej zachwyciła nie zagadka, ale towarzyskie i i psychologiczne niuanse, które Agatha z mistrzostwem rozgrywa. A ta galeria postaci! Cudna Lady Angkatell, roztrzepana a jednocześnie zdolna do niesłychanie celnych stwierdzeń. Potulna żona zabitego, która nie potrafi wydobyć z siebie jednego błyskotliwego zdania. Melancholijna i zagadkowa Henrietta, opłakująca w ukryciu dramatycznie przerwany romans. Praktyczna Magie, pracująca w sklepie wbrew swojej pozycji społecznej. David, buntownik w kapciach, z kwaśną miną obijający się po kątach. Wierny służący, bez mrugnięcia okiem reagujący na pistolet ukryty w koszyku pełnym jajek. Wszyscy oni sprawiają, że opowieść staje się barwna i pełna niespodzianek. Czyli idealna na leżak i gorące dni lata. Dlatego z przyjemnością polecam ją jako wakacyjną lekturę.
mowa o: