W moim przekonaniu nie ma żadnego powodu, żeby się martwic o Lata. Wydaje mi się, że jest to prawdziwie zwarta i naprężona książka: nie bez pewnego piękna i poetyckości. Szczelnie wypełniona książka. Właśnie ją skończyłam i czuję się nieco przejęta.
V. Woolf „Chwile Wolności, Dziennik 1915-1941”, Str 549
W trakcie czytania tej książki przypomniał mi się krążący w czasie mojego dzieciństwa dowcip. Brzmiał on tak :
Była sobie pewna mała dziewczynka, która, gdy zaczęła mówić, jasno wyrażała swoje życzenie co do prezentu urodzinowego. Zawsze prosiła tylko o jeden rodzaj daru: trzy żółte kuleczki. Rodzina myślała, że to tylko chwilowy kaprys małego dziecka, ale gdy panna wyrosła, nadal domagała się, by podarowano jej w dniu urodzin trzy żółte kuleczki. Nie przeszło jej również, gdy się ustatkowała. Od męża, dzieci, a potem wnuków, co rok domagała się trzech żółtych kuleczek. Wreszcie po wielu latach, gdy leżała na łożu śmierci, mając za sobą spokojne i pogodne życie, a liczna rodzina zgromadziła się wokół by towarzyszyć jej w tej jakże istotnej chwili, jedno z prawnucząt ośmieliło się zadać nurtujące wszystkich pytanie: „Babciu dlaczego zawsze chciałaś dostawać trzy żółte kuleczki w prezencie urodzinowym?”. Starowinka z trudem rozchyliła usta, szepcząc ”bo trzy żółte kuleczki….” Tu westchnęła i wyzionęła ducha.
Podobne niedomówienia zapełniają strony ostatnio przeze mnie czytanej książki V.Woolf. Pozornie jest to historia jednego pokolenia rodu Pargiter, rozgrywająca się na przełomie wieków opowieść rodzinna. Początek akcji to wiosna roku 1880, czas w którym dobiega końca życie matki stojących u progu dorosłości Pargiterów. Jej odejście to koniec pewnej epoki, to także i smutek i ulga dla poszczególnych domowników. Potem bracia i siostry Pargiter, ich znajomi i krewni, są ukazywani przez poszczególne lata nieregularnie, jakby w kilku zbliżeniach przyciągających uwagę czytelnika do kolejnych spotkań, przyjęć i rozmów. W tych ujęciach można zauważyć dwa istotne elementy. Pierwszy z nich to powtarzające się jak refren przedmioty, o których była mowa w poprzednich rozdziałach. Kwiatek w rogu portretu, koraliki podarowane małej dziewczynce czy wycieraczka do pióra stają się towarzyszami życia bohaterów i jego świadkami, choć, to jak się je spostrzega i wspomina ulega przekształceniu. Drugą charakterystyczną cechą tej powieści jest odczucie, że jej bohaterowie poddają się wciąż niemożności wypowiedzenia tego co istotne.
Chciał ułożyć następne zdania. Ale jak tego dokonam -myślał, patrząc na Eleonor, która ściskała w dłoni jedwabną chusteczkę -jeśli nie będę wiedział co jest pewne, co jest prawdziwe w moim życiu i w życiu innych ludzi?
V.Woolf.” Lata”, Str 456
Zastanawia się North, syn jednego z Pargiterów. Jego współziomkowie odnajdują złudzenie tej pewności w stałości przedmiotów. I dlatego poddają się ich obecności. Dlatego przechowują stare fotele, wieszają na ścianach przymglone lustra, kolekcjonują obrazy i egzotyczne kufry.
Warto przeczytać tę powieść, warto zauważyć jej kolejne warstwy, zachwycić się prostotą stylu i próbą wyrażenia tego, co niewypowiadalne. Warto umieścić te książkę na jesiennym stosiku. Warto spróbować odgadnąć, dlaczego czasem na dnie szuflady ktoś trzyma żółte kuleczki.
mowa o: