Osobiście sądzę inaczej. Każdy uczynek zamieniony w drobne drżenia fotonów wyruszy w końcu w Kosmos jak film i do końca świata będą go oglądały planety.
Olga Tokarczuk Prowadź swój pług przez kości umarłych, Str 57
Nie wiem, czy to książka o odrzuconych. Nie, to raczej o tych, których nie bierze się pod uwagę. Bez kasy i urody, bez specjalnych sukcesów, tkwiących gdzieś w głębinach Kotliny Kłodzkiej.
Protagonistka to starsza pani, Janina Duszejko, na ćwierć etatu nauczycielka, na cały miłośniczka zwierząt i horoskopów. Jej najbliżsi znajomi to sąsiad gbur, niewydarzony, tłumaczący poezję policjant i właścicielka sklepu z używaną odzieżą. Trochę później zjawia się, błądzący wśród mchów i pieńków, entomolog. Czyli sami nieudacznicy, na jakich nawet człowiek nie spojrzałby na ulicy. A jednak przy ich udziale zaczyna się toczyć całkiem zgrabna historyjka. Prawie kryminał, choć ciężko tu znaleźć i podejrzanych i motywy zbrodni.
Akcję nieco rozcieńcza narracja Pani Duszjeko. Oprócz opisów kolejnych niezwykłych wypadków, dodaje sporo dywagacji na temat ekologii, postępowania zwierząt, zachowania gwiazd. Zwłaszcza w tych ostatnich zaczynałam się gubić i z niejakim zmęczeniem borykałam się z kolejnymi opisami ascendentów.
Ale te cierpienia z nawiązką mi równoważył motyw poezji Blake’a, który przemyka przez powieść to w formie wiersza, to w kształcie tygrysa. Właściwie warto byłoby tę książkę jeszcze raz przeczytać, mając za sobą utwory zebrane poety. Wtedy dopiero mogłoby sporo z niej, na pozór niezauważalnego, wyleźć.
Sam kryminał, trzeba przyznać, też niczego sobie. Rozwiązanie zagadki zaskakujące, tak jak być powinno. Przewrotne, dające do myślenia. Po tej książce zaczniecie zwracać uwagę na mijające was starsze panie z siatami i w niemodnych płaszczach.
mowa o: