Tu, na Ziemi, nie ma pocieszenia. Jest udawanie, są słowa, ale spokoju nie ma. Nie ma niczego dobrego. Niczego. Dokądkolwiek na Ziemi, pójdziesz, tam tylko więcej bzdur.
Ottessa Moshfegh „Tęsknota za innym światem”, Str 281
Wszystko, co sobie wyobrazisz będzie ładniejsze od tego, co przeżyjesz. Takie motto zdaje się być przesłaniem autorki tego zbioru opowiadań. Ottessa, jak zwykle, nie oszczędza swoich bohaterów/ek i czytelników/czek. Nauczycielka u Moshfegh to nie nobliwa starsza pani, a socjopatka, młodzieniec u Moshfegh to nie prężny chłopak, a pryszczaty smarkacz. Nawet piękna dziewczyna u Mosfegh posiada ukrytą , ale poważną wadę, nie dającą jej szans na bycie kobietą pożądaną.
Zarówno osoby jak i zdarzenia opisane przez Ottessę dostarczają sporo nieprzyjemnych wrażeń. Ale nie tylko. Bo tę prozę wyróżnia jeszcze niebywale sarkastyczne i cyniczne poczucie humoru. Dokładnie takie jak lubię. Może nawet za bardzo takie. Podejrzewam, że byłam najczęściej wybuchającą śmiechem czytelniczką tej książki.
Tak, opowiadania Moshfegh to nie typ literatury, w którą można się schować przed światem, albo dzięki której świat wyda się piękniejszy. Te historie dostarczają nam pewności, że bez względu na kraj czy klimat, ludzie są popaprani, a życie dostarcza im niewiele radości i sporo zawodów. Ottessa wali tę przykrą prawdę prosto w oczy, ale robi to w sposób tak oryginalny, szczery i kpiarski, że nie sposób nie nazwać jej książki dobrą.
warto: