Człowiek może długo czuć się samotny miedzy ludźmi, lecz gdy któregoś dnia znajdzie się w towarzystwie swych zmarłych, spostrzeże ich stałą, taktowną obecność.
Sandor Marai „Wyznania Patrycjusza”, Str 98
Na początku książki musiałam sobie to i owo w głowie przestawić, zakonotować, że patrycjusz węgierski to ktoś zupełnie inny niż patrycjusz rzymski. Nie mieszka w pałacu, nie ma stada niewolników, namiętnej Eunice i kolekcji najlepszych dzieł sztuki. Nie jest smakoszem i koneserem. To dobrze usytuowany przedstawiciel klasy średniej, stateczny i wykształcony. Gatunek obecnie wymarły, możliwy był do zaobserwowania na początku dwudziestego wieku. Dzięki szczegółowemu opisowi Maraia stał się eksponatem świetnie zakonserwowanym w literaturze.
Od salonu, po kuchnię i łazienkę, Marai opisuje jego miejsce bytowania, jego sposób życia, zabawy i wychowanie. Pisze z doskonałego, bo własnego punktu widzenia, jako uczestnik tej dawno minionej codzienności. Pisze o prozaicznych szczegółach. O tym, jak dzieci chowano w najciaśniejszych i najciemniejszych pokojach, podczas gdy najmniej używany był przestronny i jasny salon. O tym jak traktowano służbę, nie dbając o jej losy ani w trakcie, ani po ustaniu zatrudnienia. Opowiada o obsesji ścierania kurzy, zawartości talerzy i biblioteki, pozycji w domu poszczególnych mieszkańców. Dostarcza mnóstwa informacji, dzięki którym ówczesne życie można sobie doskonale wyobrazić.
Jednocześnie czyni swoją historię bardzo osobistą, rysując autoportret samotnika, który podlega coraz to innemu rodzajowi banicji. Najpierw jest to wygnanie książątka z maminego serca, celem zrobienia miejsca młodszej siostrze. Potem ucieczka zbuntowanego czternastolatka. Wreszcie zesłanie do szkoły z internatem,
W części drugiej książki, Marai staje się faktycznym emigrantem. Przemieszkuje w największych krajach Europy. Snuje się po ulicach Berlina, Paryża i Londynu, obserwuje ich mieszkańców, by potem w przenikliwy sposób opisać. Tworzy unikatowy album europejskich narodów okresu międzywojennego. Ale nie patrzy uważnie tylko na zewnątrz. Poddaje też analizie własne zachowywania i uczucia. Pokazuje kolejne stadia stawania się chłopca dorosłym człowiekiem. Daje obraz wykluwania się z naiwnego młodzieńca zapalonego dziennikarza, a następnie jego metamorfozy w pisarza.
Wszystko to stanowi żmudną, ale i wyśmienita lekturę.
mowa o: