Very Italiano

Ristorante

Na krzywo wydartej z zeszytu kartce było zapisane ”dzwonili Vizzallo Guito Serra falle Losconte pana pszyjaciel Zito Rotono Totano Ficuccio Cangialosi znowu ponownie Serra Falle z bolonii Cipollina Pinisii Cacomo” Motalbano zaczął się drapać po całym ciele. Musiała to być jakaś tajemnicza forma alergii, lecz za każdym razem, kiedy czytał pismo Catarelli, nieuchronnie dostawał ataku świądu.
Andrea Camilleri „Głos Skrzypiec”, Str 52

Świeżutkie gotowane dorsze z listkami laurowymi, delikatne talarki cukinii, potrójna porcja morszczuka, makaron z sosem o nazwie żywy ogień ( sól, oliwa czosnek, czerwona suszona papryka w dużej ilości) jagnięcina z oregano i cebulą, sernik, kiełbasa z rusztu, rurki z kremem, oto czym mniej więcej się zajadał bohater czytanej niedawno przeze mnie książki. Zwał się Motalbano i był pierwszym włoskim detektywem w mojej karierze czytelniczki kryminałów. Przyznaję od razu, różnił się bardzo do delikatnej Panny Marple, ględzącego Poirota. Trochę więcej mógłby mieć wspólnego z prywatnym detektywem Strikem. Tyle, że był znacznie mniej od niego uprzejmy.
Montalbano jest postacią barwną, podobnie jak i jego współpracownicy. Kłócą się z temperamentem, walczą z systemem i nie ustają w próbach rozwiązania kryminalnej zagadki. Którą jest morderstwo niezwykle pięknej blondynki. Samo rozwiązanie tej tajemnicy jest takie sobie, dlatego lepiej skoncentrować się na otoczce kulturowo społecznej książki. W której daje się poczuć humor i smaki Włoch. Mnie po tej lekturze tak wzrósł apetyt na włoskie specjały, ze musiałam pójść na najlepsze linguini arabiata w mieście. Które tutaj serwują, no gdzie? W Kawiarni Wiedeńskiej. Tak to u nas, w Galicji, bywa.

mowa o:

Camilleri