Zofia Stryjeńska, niepamiętna, niedoceniana, artystka okresu między i powojennego. Ale też odważna i niezależna, nie idąca na kompromisy. Płaciła za to wszystko wysoką cenę, o czym można się przekonać czytając jej pamiętniki. O których już kiedyś, bardzo dawno temu, pisałam. Teraz zajrzę do nich tylko na jedną stronę, do opisu kilku dni zimy roku 1949. Boże Narodzenie w Paryżu, na samą myśl człowiek wzdycha zazdrośnie. Czy jednak są ku temu powody? Spójrzmy na wspomnienia Zofii:
Zofia Stryjeńska „Chleb prawie że powszedni”, tom 2, str 213