Strasznie głupi film wczoraj widziałam. Na dodatek momenty były, więc nawet dla dzieci się nie nadawał, choć całość byłaby raczej dla dziesięciolatków odpowiednia. Opowieść miała być i zajmująca i śmieszna, dech w piersiach wstrzymywać i się naigrywać. Wyszła z tego mieszanina niecierpianych przez mnie gatunków, coś pomiędzy komedią slapstikową a filmem akcji. Miał to niby być James Bond w stylu retro i z przymrużeniem oka. Tyle, że bardziej z tego wyszło niemrawe kłapniecie ciężką od sztucznych rzęs powieką. Jednym słowem koszmar.
Wróciłam więc do domu skrzywiona i z rozrzewnieniem rozejrzałam się po swoim pokoju. W którym panował słodki bałagan poksiążkowych zakupów. Nie było nawet gdzie usiąść, bo książki walały się wszędzie. Ogarnął mnie smutek, że na chałę (z dobrymi recenzjami, ale jednak) straciłam dwie godziny, które mogłam spędzić znacznie przyjemniej. Zresztą oceńcie proszę sami, zerknijcie na stos który usypałam z tego, czym mogłam sobie ten czas wypełnić:
Patrząc od góry stos formują:
· Sindabad wraca do domu Marai’a, do którego po bardzo udanych spotkaniach obeicałm sobie wracac
· Tuwim wylękniony bluźnierca Mariusza Urbanka , biografia na którą od dawna mam ochotę
· Moja podróż po imperium Agaty Christie, czyli autorski opis wojaży jakie Chrstie dobyła w towarzystwie swojego pierwszego męża. Zdążyłam przejrzeć i nacieszyć oko mnogością fotografii.
· Oszustki Kerstin Ekman, czyli zawiła historia życia dwóch kobiet
· Bridget Jones Szalejąc za facetem Helen Fielding, cóż, nie ma jak powroty do starych znajomych
· Muzeum Niewinności Orphana Pamuka, które wydało mi się po pierwszym oglądzie bardzo proustowskie, wiec zachowam je na czas gdy Prousta przeczytam i zacznę tęsknić do atmosfery jego książek
· Cranford Elizabeth Gaskell, na które polowałam od czasu obejrzenia świetnego serialu
· Witkacowskie Muzy Dominiki Spiettelun, do których zachęciła mnie Montogmerry
· Rekin z parku Yoyogi Joanny Bator, czyli popularna pisarka w jedynej wersji w jakiej ją lubię
· Zakochania Javiera Mariasa, których okładkowe zajawki bardzo wiele obiecują
· Zatańcz ze mną ostatni walc Zeldy Fizgerlad, może nie będzie to książka dobra, ale na pewno intrygująca
· Buckingham za zamkniętymi drzwiami, Bertranda Meyer-Stabley, czyli szansa żeby trochę się pokręcić po królewskim dworze
· Jej wszystkie życia Kate Aktinson, której Padma zrobiła taką reklamę, że nie mogłam jej nie kupić
· Jane Austen i jej racjonalne romanse Anny Przedpełskiej-Trzeciakowskiej, którą sobie zostawię pewnie na zimę, bo wtedy najprzyjemniej będzie posiedzieć w starym angielskim dworku w towarzystwie inteligentnej panny
· To ona napisała Marry Poppins, życie P.L. Travers Valerie Lawson, bo musiałam mieć biografię ulubionej pisarki mojego dzieciństwa
· Pamiętniki Zofii Tołstoj, do których się przymierzałam do czasu przeczytania Anny Kareniny.
I tak mogę wszem i wobec oświadczyć, że zamiast spring cleaning najpewniej zajmie mnie wkrótce wiosenne czytanie. Zwłaszcza, że w tworzenie stosu weszły fundusze przeznaczone na nowy odkurzacz. Cóż nie będę sprzątać, skoncentruję się na lekturze. I pewnie zrobię to bez żalu.