Jutrzejszy obowiązek pójścia do pracy (czytaj: złożenia daniny z ośmiu godzin mojego dnia) skłania mnie do wielu, mniej lub bardziej budujących refleksji. Jedną z nich jest, że życie układa się z reguły tak, że nie można w nim czytać zawsze i dlatego należy czytać wszędzie. Staram się więc banalne czynności wypełnić lekturą, i w ten sposób nadrobić czas stracony na pracę, mycie zębów, prasowanie ubrania, zmywanie naczyń, czy robienie herbaty. Z całego tego ambarasu pozostaje sporo zajęć powszednich, przy których ręce mogą trzymać otwartą książkę, a wzrok spoczywać na jej stronach. Dlatego mam zamiar zrobić przegląd tego rodzaju zajęć, wraz z podaniem rad, jak optymalnie wykorzystać je na lekturę. Zacznę od tego, co mi w tej chwili najbliższe, czyli wanny.
Wanna to super miejsce lekturowe, można w niej spędzić średnio od pół do godziny czytając. Oczywiście najpierw trzeba tę wannę mieć, dlatego należy zadbać o łazienkę, w której się wanna zmieści. Gdy zliczymy wszystkie minuty, które można w niej spędzić czytając, okaże się, że burzenie czy przesuwanie ścian, nie jest środkiem radykalnym, a jedynie koniecznym do zaspokojenia podstawowej potrzeby każdego czytacza.
Gdy jest już przestrzeń na wannę, wybieramy odpowiedni format Nie mam tu na myśli wanny z bąbelkami, hydromasażem i biczem wodnym, a raczej z wygodnym zagłówkiem i wspornikami pod łokcie, dzięki którym będziemy mogli wygodniej oddawać się lekturze. Przy urządzaniu łazienki czytelnika warto też pamiętać o podręcznej półce, szerokiej na co najmniej jedną książkę i odpowiednim oświetleniu, które powinno być nie tylko nad lustrem ale i nad głową kąpiącego się.
Wreszcie po wszystkich perypetiach remontowo-hydraulicznych możemy przystąpić do meritum, czyli kąpieli z książką. Step by step, cały proces powinien wyglądać tak:
1. dbamy o to, by być ostatnimi w wieczornej kolejce do łazienki, tylko to nam zapewni spokój niezbędny do wielominutowego zanurzenia się w wodzie i lekturze.
2. w zasięgu ręki wieszamy miękki ręczniczek, zatykamy wannę koreczkiem i rozkręcamy wodę o temperaturze lekko za gorącej ( pamiętajmy, że chcemy się kąpać długo, wiec musimy zadbać, by woda zbyt szybko nie wystygła)
3. wrzucamy jakiś umilacz wody, najlepiej bezpianowy, żeby mydliny nie osiadały nam na książce. Najodpowiedniejsze są olejki, lub tabletki musujące do kąpieli.
4. Zostawiając drzwi niedomknięte (by w razie czego usłyszeć strumień lejącej się na podłogę wody) idziemy grzebać do poleczki z książkami.
5. Krok zasadniczy, czyli jak i co wybrać:
a ) szukamy paperbacku
b) zastawiamy się czy książka na pewno jest nasza własnością. Jeśli nie, rezygnujemy.
c) nie bierzemy kryminałów, romansów czy książek sensacyjnych. W ten sposób obronimy się przed przeziębieniem od zaczytania zimnej wodzie.
d) wybieramy chudy zbiór opowiadań, książkę już wielokrotnie czytaną, lub lekko zakręconą, której do tej pory przeczytać się „nie dało”.
e) Jako lektury wannowe szczególnie polecam:
„Sahiba”, “Hollywood” C. Bukowskiego, “Ani z widzenia, ani ze słyszenia” A. Nothomb, opowiadania Miry Michałowskiej, wszystkie greckie wspomnienia G.Durrella.
6. książkę umieszczamy na półeczce, dzięki której będziemy mieć lekturę w zasięgu moczonej w wannie ręki. Pamiętajmy, że świetnym meblem zastępczym jest sedesik z zamkniętą klapą.
7. Zanim sięgniemy po książkę, wycieramy dłonie w uprzednio przygotowany ręcznik.
8. Pamiętajmy, że gęsia skórka i dzwoniące zęby, to sygnał, że czas skończyć kąpiel.
9. Przed opuszczeniem łazienki wynosimy książkę do pokoju. W przeciwnym razie, możemy pewnego dnia zastać w łazience hodowlę mchu lub paproci, mających swoje korzenie w wielu cennych i nieprzeczytanych słowach.
Uwaga; przy pisaniu porad i wskazówek korzystałam głównie z doświadczeń własnych i może się zdarzyć, że pominęłam rzeczy ważne, wskazałam niewłaściwe lektury lub jakieś pominęłam, albo wręcz mylę się w niektórych punktach. Dlatego serdecznie zapraszam do uzupełniania listy poradami płynącymi z waszego osobistego doświadczenia.