Mała Książka, Wielka Matka, Prawdziwa Bajka

Nie jestem dobrym graczem, dlatego wolę czytać książkę. Nie żadną mądrą książkę, po prostu baśnie. Baśnie, w pani wieku? Dlaczego nie? Czym w końcu jest wiek?

Leonora Carrington „Trąbka do słuchania”, str 32

Miałam sobie tylko tak, dla odmiany, kuknąć na kilka stron tej dawno przeczytanej książki. Ale mnie wzięło i wessało tak, że zaczęłam jak pisarz przykazał, ups pisarka tutaj, czytać od początku i do ostatniej strony doszłam bez specjalnego trudu. Bez nudy też, co oznacza, że warto było taki kambek zrobić. Choćby dla samej głównej bohaterki innej niż wszystkie. No serio, przypomnijcie sobie gdzie ostatnio spotkaliście narracje prowadzoną przez dziewięćdziesięciodwuletnią niesłyszącą staruszkę ze skłonnością do naiwności i konfabulacji? Ha, no właśnie.

Na dodatek jest wymysły nie są pozbawione głębszego sensu i humoru. Plecie ta pani, ale dowcipnie , z werwą. Po prostu marzyć będziecie, żeby mieć przynajmniej jedną taką dziwaczkę przy sobie. Przygoda jej życia zaczyna się od prezentu. Tytułowej trąbki do słuchania, dzięki której może lepiej łapać sens wypowiadanych dookoła słów. Trąbka to gadżet kluczowy w akcji. Jest nie tylko narzędziem akustycznym, ale i symbolem przekształcającym bohaterkę w nowa wersję Anioła Gabriela, co trąbą nie grzmi, nie zapowiada, a nasłuchuje. Najpierw rozmów rodziny. Potem koleżanek w ośrodku dla starszych pań. A od nich to się dopiero nasłucha! Opowieści nie do końca biblijnych, nowych wersji starego porządku świata.

Wszystko tam będzie, bo ta książka to istny kocioł z pożywką dla wyobraźni, upichconą z pogańskich mitologii i prawie chrześcijańskich wierzeń. Kiedy tego łykniecie, to się Wam wrota otworzą, jak nie percepcji, to fantazji. Przestępując przez nie wskoczycie w towarzystwo egipskich bogiń i bywalczyń sabatów czarownic. Zjecie z nimi trochę sardynek, łykniecie koziego mleka, potem zatańczycie w kręgu i pogadacie o Wielkiej Matce i innych filarach feministycznej teorii stworzenia. I pewne jest, że nie znajdziecie w tej książce ani jednego powodu do ziewnięcia, za to sporo do rozmyślań.

mowa o: