To jest właśnie wolność – pomyślał. Wolność polega na tym, ze bierze się, co się chce i nie zaciera śladów.
Anita Brookner „Prywatne doznania”, Str 230
Dlaczego wszyscy samotni bohaterowie angielskich książek maja na imię George? Nie mogłam się oprzeć tej refleksji, czytając ostatnio wypożyczoną Brookner. George stworzony przez Isherwooda ciągle jeszcze mocno tkwił mi w pamięci, utrwalony filmem Forda, a zwłaszcza gra Colina Firtha.
George Brooknerowski jest heteroseksualny i mniej intelektualny, ale też zagubiony w życiu. Ten George właśnie przeszedł na emeryturę i zamiast cieszyć się wolnością roztrząsa w pamięci wydarzenia ze swojej, niezbyt wesołej przeszłości. Wspomina kłócących się rodziców, potem dziwaczejącą matkę, wreszcie coraz nudniejszy w swojej jednostajności związek miłosny. Najmilej kojarzy mu się jedyny przyjaciel, którego poznał u początku zawodowej kariery, z którym spędził wiele przyjemnych chwil i planował wspólne wojaże po zakończeniu pracy. Niestety Putnam zmarł nieoczekiwanie, zostawiając Goerge’a z niemałą fortuną i brakiem chęci do realizowania podróżniczych planów w pojedynkę.
Georgowi pozostaje wiec snucie się po mieście, wędrowanie po elegancko urządzonym mieszkaniu, poczytywanie książek, drzemka i pogawędki z portierem. Ten smutek bezczynnych dni nagle przerywa pojawienie się młodej kobiety, Kate, która rzekomo została zaproszona do skorzystania z mieszkania obok przez nieobecnych sąsiadów. Po chwili wahania Goerge udostępnia jej apartament i odtąd, zupełnie nieoczekiwanie, staje się obiektem zainteresowania Kate. Najpierw niechętny jej nagłym wizytom, po pewnym czasie zaczyna upatrywać w Kate szansy na odmianę swojego losu. Dla obojga jasnym jest, że Kate chodzi tylko i wyłącznie o dobranie się do pieniędzy George’a. Ale nagle,w wieku 65 lat ogarnia go chęć na przeżycie czegoś ekscytującego. Problem George’a polega bowiem nie tylko na osamotnieniu i nudzie, ale i na niezdolności do odczuwania pasji. Zawsze spokojny, zawsze rozważny, George nigdy nie wykrzesał z siebie wielkiej namiętności, czy do kobiety, czy do sztuki, czy do czegokolwiek innego. I teraz George ma ochotę stać się jednym z bohaterów wzorowanych na postaciach z Nobokova. Choć miałby być tragiczny, to chce być szalony. Ale czy człowiek, który godzinami rozważa każdy swój następny krok, jest w stanie działać spontanicznie i beztrosko?
Tego można się dowiedzieć dopiero przy końcu powieści, o ile czytelnik dotrwa do niego, niezniechęcony drobiazgowymi opisami wszystkich wątpliwości bohatera. Brookner bowiem uczyniła z historii George bardzo szczegółowy opis stanów samotności. Pokazując jak George mozolnie wypełnia sobie puste dni, jak rozpaczliwie poszukuje zasadności podjęcia najbłahszych choćby działań, autorka perfekcyjnie portretuje życie człowieka bezczynnego.
Jeśli jednak książka wzbudziłaby w Was lęk przed jałowością emerytalnych dni, niewątpliwą pociechą będzie to, że po realizacji zapowiadanych zmian, w wieku 65 lat każdy z nas będzie jeszcze pracował dziarsko pełną parą, odsuwając nudę na o wiele późniejszy czas.