Z przerażeniem cofa się Persjo przed ryzykiem forsowania jakiejkolwiek rzeczywistości
J. Cortazar Wielkie Wygrane, Str 67.
Otwieram Cortazara i znajduję tam tego samego owada, który poprzedniego popołudnia odprowadzał mnie z pracy. Czarna ważka w środku miasta, jak zwariowany skrawek nocy, fruwała mi przed nogami, plącząc się to przy mojej łydce, to przy trawniku. Nie wiem, co robiła tak daleko od tafli wody, przy suchej powierzchni ulicy. Wypadła ze stron innej opowieści, niż ta do której należał ów dzień, to pewne. Obserwowałam ją uważnie, miałam wrażenie, że zaraz skrzydłem zeskrobie tę warstwę rzeczywistości i uda mi się zerknąć pod spód, zobaczyć co się kryje za kalkomanią brudnego krawężnika. Ale trzeba było pobiec do autobusu.
Kilkadziesiąt godzin później wszystko się wyjaśniło. Czytałam do śniadania książkę, i Julio pokazał mi o co chodzi. Musiał przy tym nieźle chichotać.
Owad przyciągany przez błękit otaczający centralne części gitary, gdzie rządzą brudne żółcie i oliwkowa zieleń, zatrzyma się na brzegu, jakby płynął obok statku, a dostawszy się na wysokość centralnego otworu przez mostek sterburcie, znajdzie strefę błękitu poprzecinana dużymi płatami zieleni. Jego potykanie się, jego poszukiwanie możliwości przejścia do innej strefy błękitu można porównać z wahaniami Persja, zawsze uważającego, by nie przekroczyć tajemnych praw.
J. Cortazar Wielkie Wygrane Str 68
Po prostu cos nowego, to i tak dużo jak na świat, gdzie przeważnie wszyscy, tak jak dzieci, wola powtarzanie.
J. Cortazar Wielkie Wygrane, Str 93
Bo niedawno wkradłam się za innymi na pewien statek. Łajbę skleconą ze zmyśleń Cortazara. Wspinam się po stronach jak po trapie prowadzącym na pokład. A tam zaglądam ludziom w talerze, w kajuty, niedomknięte łazienki, niedokończone rozmowy. Jestem dopiero w jednej trzeciej książki i coraz mocniejsze mam przekonanie, że trafiłam na rzecz niezwyczajną. I to po tym, jak nie podjęłam się Gry w Klasy, a Kronopie i Famy ledwie obdarzyłam uśmiechem. Tak mi się zdarzyło podczas czytania. Trafić na książkę, która jest jak to granatowe pudełko z Mulholland Drive. Pamiętacie?
mowa o: