Une jeune fille a Paris

Piłam to życie paryskie jak chłodną wodę z zamglonej, wysokiej szklanki, jak napój księżycowy o smaku świeżego tymianku, młodych igiełek świerku i macierzanki

 Izabela Czajka Stachowicz, „Dubo…, Dubon…, Dubonnet”,  str 260

Już, już myślałam, że natrafiłam na polską wersje Nancy Mitford. Tak zapowiadały pierwsze strony książki, na których opisana była brawurowa ucieczka bohaterki do Paryża. Dziewczę umówiło się w berlińskiej knajpce z narzeczonym, zostawiło go tylko na chwilkę by zajrzeć do toalety, i myk, zwiało taksówką na dworzec kolejowy. Właśnie, nie na lotnisko, bo w tych czasach, latach dwudziestych ubiegłego wieku, do Paryża się nie latało. Urocza Bella wpada w mieście świateł wprost w przyjacielskie ramiona Augusta Zamoyskiego, z którym zwiedza miasto do traty tchu.

Na tym epizodzie podobieństwo do Nancy Mitford się kończy. Narracja staje się szczebiotem rozemocjonowanej wielkim miastem panienki, której obce jest ironizowanie, czy popadanie w głębsze refleksje. Opowiedziane przez nią historyjki to albo dziecinnym głosem wydeklamowane anegdoty, albo dykteryjki o ludzkich niedolach, które dzięki złotemu sercu udaje jej się przezwyciężyć. Ponieważ jest tu też sporo o polskiej bohemie w Paryżu (Tytus Czyżewski, Jacek Puget, Olga Boznańska to przykładowi znajomi narratorki), zaczęłam mimo woli porównywać książkę, do opowieści z życia krakowskiego światka  artystycznego, zamieszczonych przez Samozowaniec w Marii i Magdelenie. Wydawałoby się że obydwa tytuły powinny być książkami tego samego kalibru. Tak jednak nie jest. Dubonnetowi brak tego mrugnięcia okiem, potoczystości, jaką odznacza się książka Samozowaniec. Jest Dubonnet lekturą lekką, ale nie aż tak przyjemną.

Czy to znaczy że nie należy go czytać? Czytać, choć niekoniecznie. Czytać bez wysiłku, ale i bez oczekiwań. Czytać, choćby dla podłapania kontrastu miedzy pisaniem średnim, a dobrym.

mowa o:

Dubonnet

angielski romans

chłopiec 1

“It is rather sad”, she said one day, “to belong, as we do, to lost generation. I’m sure in history the two wars will count as one war and that we shall be squashed out of it together, and people will forget we ever existed. We might jut as well never have lived at all, I do think it’s a shame”.

“It may become a sort of literary curiosity”

(„to smutne”, powiedziała pewnego dnia ”należeć, tak jak my, do straconego pokolenia. Jestem pewna że w historii obydwie wojny będą się liczyć za jedną, a my zostaniemy wymazani i ludzie zapomną, że kiedykolwiek istnieliśmy, Równie dobrze mogliśmy wcale nie żyć, naprawdę, jaka szkoda.”

„Możemy stać się czymś w rodzaju ciekawostki literackiej”- tłum. własne )

Nancy Mitford The Pursuit of Love, str 186, 187

Kolejna Kobieta w Futrze. I znowu w Paryżu. Ale tym razem chodzi o książkę i to nie najnowszą. Opisana przed ponad pół wieku przez Nancy Mitford historia miłosna, okazała się nie tylko kolejną uroczą angielską ramotką. Jak to w porządnych brytyjskich powieściach dla panien bywa, jest tu wielki lekko zapuszczony mansion, lord pieniacz, jego żona i liczna gromadka dzieci. Spośród której zostaje wyróżniona Linda, dziewczynka śliczna i wrażliwa, która zalewa się łzami z powodu każdego zdechłego chomika. Linda staje się główną bohaterką tej opowieści, dzięki wielkiej sympatii odwiedzającej jej kuzynki, jednocześnie narratorki i komentatoki historii życia Lindy. Która wyrasta na piękność i wychodzi kolejno za maż za nieodpowiednich dla siebie mężczyzn. W końcu znajduje prawdziwa miłość, oczywiście w Paryżu i oczywiście najdroższy jest oszałamiająco bogaty i zakochany.

Jednak ta książka to nie do końca klasyczny romans. To raczej barwny i z humorem stworzony obraz pewnej, minionej już epoki, okresu międzywojnia, kiedy dziećmi zajmowały się nie matki, a lepiej do tego przygotowane nianie, na dom zarabiali wyłącznie mężczyźni, a dziewczęta miały za jedyny cel wyjść dobrze za mąż i pilnować by małżeństwu od dnia ślubu patronował przymiotnik „udane”. Wreszcie to studium pewnego, wymarłego jak niektóre okazy fauny i flory, ludzkiego gatunku: kobiet które żyły tylko i wyłącznie dla miłości.

mowa o:

of Love

P.S. Za książkę bardzo serdecznie dziękuję Patrycji

Seigner w szaliku

Wenus

Wspaniale, myślałam, oglądając ten film, idealny instruktaż dla tych, co boją się nudy domowego zamknięcia zimą. Proszę bardzo, mówi tutaj reżyser, wystarczy tekst książki, albo zrobionej z niej sztuki, a dwoje ludzi, przy pomocy jej treści i kilku zaledwie rekwizytów, może zafundować sobie naprawdę intrygujący wieczór. Trzeba mieć tylko dobrze wyćwiczoną wyobraźnię i umiejętnośc eksperymentowania z literaturą.

Do samego obejrzenia filmu przyda się też trochę cierpliwości i upodobanie do kameralnych opowieści. Kto przyjdzie z nadzieją na obejrzenie kolejnych twarzy Greya, zawiedzie się bardzo. Kto jednak przyjdzie z chęcią do zagłębienia się w kolejne warstwy męsko damskiej intrygi, będzie zachwycony. Ta opowieść o zadufanym reżyserze i nie tak głupiej, jakby się na pierwszy rzut oka wydawało aktorce, to doskonały pretekst nie tylko do dobrej zabawy, ale i dyskusji na temat pojmowania kobiet przez mężczyzn. Moim zdaniem finale grande stworzone przez Polańskiego unaocznia nam fakt, że większość ze sztandarowych kobiecych wzorców, ciągle aktywnych w naszej kulturze, to jedynie zlepek męskich fantazji i kompleksów, nie mających nic wspólnego z rzeczywistością. Pocieszeniem jest tutaj to, że za brak chęci dostrzeżenia jaka naprawdę jest kobieta, spotyka bohatera zasłużona i wyrafinowana kara.

warto:

Obudzić Obłomowa

facet 2

Wyjałowiłem życie poezją, a teraz za późno, żeby zaczynać je od nowa. Myślę tylko, że ostatecznie lepiej być sangwinikiem, człowiekiem działania- a jeśli już się bawić, to tak, żeby lustra trzaskały.

Vladimir Nabokov, Maszeńka,  str 46

To książka o zamykaniu przeszłości. O tym, że czasem trzeba wyruszyć pełna parą naprzód, bez oglądania się w tył, bo jest to jedyna szansa przeżycia. Ganin, protagonista tej chudej książeczki, będzie nam tu przewodnikiem i nauczycielem. Ganin to mdły młodzieniec, rosyjski emigrant, gnieżdżący się wraz z innymi nieszczęśnikami w marnym berlińskim pensjonaciku. Duszno tu i brudno, powietrze wypełnia kurz i uczucie beznadziei. W takim otoczeniu nawet hoża dwudziestosześciolatka czuje się słaba i pozbawiona przyszłości.

Ganin tkwi w nudnym związku z kobietą, której nie kocha, i której nie potrafi się pozbyć. Z marazmu wyrywa go spojrzenie na zdjęcie mającej przybyć do współlokatora żony. Okazuje się, że to dawna ukochana Ganina. Bohater zaczyna intensywnie wspominać swoją pierwszą miłość. Paradoksalnie, ten półobrót wstecz stanie się dla niego impulsem do skierowania się ku przyszłości. Dokładny przegląd wspomnień uświadomi mu brak możliwości powrotu do czasów minionych.

Ta pierwsza książeczka Nabokova to ciekawy portret człowieka wybierającego życie. Być może tak właśnie udało się przetrzymać emigrację Vladimirowi i jemu współczesnym uciekinierom z rewolucyjnej Rosji. Włączając trybiki egoizmu, ciekawości i chęci sięgnięcia po nowe.

Polecam nie tylko emigrantom:

Ganin