Na co czekam, o czym myślę

Miałam oznajmić, że w tym roku nie czytam polskich debiutów, ale puknęłam się w czoło. Bo pomyślałam sobie, że sama zawsze z niesmakiem i niedowierzaniem obserwuję  czytelnicze wygibasy tych, co trzymają się sztywnych zasad przy doborze książek. Mówię o tych wszystkich, co oznajmiają kategorycznie, że nie czytają mężczyzn, nie czytają kobiet, nie czytają gojów, nie czytają katolików, nie czytają niewierzących, nie czytają heteryków, nie czytają lgiebetów, nie czytają fików, nie czytają nowości. Albo czytają tylko judaica, Czechów, reportaże, kryminały, horrory, romanse, science fiction i tak dalej. Moim zdaniem takie zamykanie się w jednym typie książek przeczy idei czytelnictwa. Może hasło czytanie poszerza horyzonty jest wyświechtane, ale dla osoby lubiącej książki powinno być oczywiste nie tylko jako teoria, ale i chętnie stosowana praktyka.

Powiem więcej, ci wszyscy czytelnicy-ekstremiści, co z uporem trzymają się tylko jednego rodzaju książek w swoich lekturowych wyborach, wydają mi się ograniczeni i niebezpieczni. Mam wrażenie, że gdyby im przyszło zarządzać naszym wydawniczym światkiem, to mielibyśmy na półkach księgarń tylko i wyłącznie tytuły z ich ulubionego gatunku, a reszta krążyłaby w drugim obiegu albo zostałaby wręcz zmielona na makulaturę. Jeśli odpuściliby palenie książek na stosach,  to z przyczyn ekologicznych, a nie ideologicznych.

Dlatego, mimo zniechęcenia do tzw młodej literatury polskiej, spowodowanego u mnie przeglądaniem głośnego ostatnio debiutu pod tytułem Projekt, podczytywaniem coraz bardziej chwalonych Bezmatek, czy zerkaniem w zajawki kolejnego  literackiego objawienia, tym razem pod postacią nowohuckiego Bestiariusza, z czytania polskich debiutów nie zrezygnuję. Będę po prostu bardziej ostrożna wybierając je na własną półkę z nowościami. Mimo, że może się na tej półce zrobić ciasno, bo przeglądnęłam wydawnicze zapowiedzi i to i owo chciałabym na niej umieścić.

Co konkretnie, zapytacie? A nawet jeśli nie, to i tak Wam powiem, ze bardzo czekam na nowy kryminał Michała Witkowskiego pod tytułem Tango i nową książkę Doroty Kotas pod tytułem Cukry. Te dwie rzeczy maja się pokazać już na wiosnę. Poza tym chętnie bym przejrzała zapowiadane przez Karakter Eseje Margaret Atwood O pisaniu, dystopię  Petry Hulovej, czekającą na wydanie przez Aferę i Opowiadania Ottessy Moshfegh Tęsknota za innym światem przygotowywane przez Pauzę. Ciekawi mnie też zapowiedz biografii Kamalli Harris, Pism estetycznych Joyce,aCyrk Polski czy reportaż Murakamiego zapowiadane przez Czarne. Iskry mają wydać biografie Leśmiana i Dołęgi Mostowicza, A Prószyński prawie biografię Sylwii Plath i opowieść o Marii Czubaszek. Już za chwilę pojawi się w księgarniach nowa powieść Macieja Płazy zamykająca serię Archipelagi wydawnictwa WAB, a wydawnictwo Cyranka otworzy nowa serię klasyczek literackich pierwszym polskim wydaniem Dryfując do Betlejem Joan Didion. Agora wznowi „Listy na wyczerpanym Papierze” Osieckiej i Przybory, a PIW Głos Góry Kawakabaty.

Będzie więc czym wypełniać regały. Zwłaszcza, że pewnie i tak nie zdołałam znaleźć wszystkich zapowiedzi wartych uwagi. Co mi umknęło, czego nie wyszukałam, o czym zapomniałam, czego nie zauważyłam?
Jak myślicie?

Bardzo liczę na Wasze podpowiedzi!

cytat w nagłówku z :

Prawie pod choinkę czyli grudniowy nibyprezentownik

Pisze się książki dla siebie – wydaje się dla ludzi. Jedynym sposobem uwolnienia się z tej pułapki jest całkowite zaprzestanie pisania i nadzieja, że wszyscy czytelnicy zapomną o naszym istnieniu.

Varga „Dziennik hipopotama” str 216

Co za wyjątkowy rok! Wszystkie książki jakie kupiłam mogę zatrzymać dla siebie, bo jak wiadomo świętowania zakazano. Odpadają więc celebracje opłatka, barszczu i podchoinkowych prezentów. Jednak mam taki odruch, że się przyglądam swoim zakupom i myślę sobie, że jakby tak się pozmieniało, to co by tu komu ofiarować. I:

Dochodzę do wniosku, że To jest wojna Suchanow nadałaby się dla każdej kuzynki albo ciotki, bo to jest rzecz tak bardzo na czasie, że nie liczy się jak jest napisana, ale o czym. A jest o wszystkim ważnym dla współczesnej kobiety.

Nowy Czubaj byłby w sam raz dla Wuja dobrze znającego Heinza, nowa biografia Szymborskiej dla każdego kto, co przyznanie Wisławie  Nobla czule chowa w pamięci. Jak o czułości mowa, to eseje Tokarczuk bym zapakowała dla krewnej planującej doktorat lub mającej do rozmyślań nad doktoratem zamiłowanie. Jakbym miała w rodzinie wędkarza to bym mu fundneła historię życia Filipowicza. Komuś kto życzy sobie, by książka go rozweseliła, sprowadziłabym pod choinkę Usterkę Kereta. Dla młodej kontestatorki miałabym Pustostany Doroty Kotas, dla wielbicielki Ameryki opowiadania Bishop, dla płaczącej za wczasami w Bułgarii Złote Piachy Siedleckiej.

Rozpolitykowanemu malkontentowi w wieku dojrzałym podarowałabym dziennik Vargi, niespełnionemu artyście, co uprawia gorzkie żale nad brakiem kariery, zaproponowałabym Mróz Bernharda albo Przegranego. Miłośnikowi politycznych utopii dałabym najnowszego Bineta, a zblazowanej trzydziestolatce Mój rok relaksu i odpoczynku Ottessy  M. Temu, co marzy o dawnym świecie, choć niby na ten nie narzeka, ale wzrok ma lekko zamglony w wyniku ciągłych prób ucieczki od rzeczywistości w lektury, dałabym paczkę z najnowszą prozą Kosztolaynego. 

Tak by to było. Ale nie jest. Większość książek, tych co tu widzicie i tych, co jeszcze są do mnie w drodze, mogę zachować dla siebie, ciesząc się z bogactwa lektur i rozpiętości wyobraźni, co mi pozwala znaleźć w sobie poetyczną ciotkę, wojującą feministkę, i wąsatego wuja, co pyka fajeczkę mocząc wędkę w stawie.

na dobry początek

No i mamy to za sobą. Wejście w Nowy Rok. A na blogu książkowym wiadomo, ze najlepiej uroczysty dzień uczcić książkowym stosikiem. Dlatego, zaczynam tegoroczne blogowanie od wieżyczki książek, jakie przywiozłam z Krakowa.

Tak, jeszcze zerkam w stronę Festiwalu Conrada i targów Książek. Przytaskałam stamtąd, jak widać, trochę dobra. A na dodatek, już w trakcie podróży do domu, spotkała mnie mila okołoczytelnicza przygoda.

Otóż w moim przedziale, przy oknie, siedział ktoś czytający Agatę Chrsitie. Od razu wydawało mi się, że jak czyta o Pani Marple, to jest to osoba sympatyczna. I słusznie! Ten Pan, nie dość, że pomógł mi wrzucić na półkę walizkę, to jeszcze na mojej stacji, która okazała się też stacją wysiadkową dla niego, zupełnie bez proszenia chwycił mój ciężki od książek bagaż i zniósł go za mnie w dół, a następnie w górę, po licznych schodach!

Tak moi drodzy, jeśli szukacie w podróży Anioła Stróża, a raczej Anioła Niosącego Pomoc i Ciężkie Walizki, poznacie go po tym, że ma przy sobie tomik autorstwa Królowej Kryminału. Agata wskaże Wam drogę!

A w walizce były:

  1. „Zimowy Sen” Goli Taraghi, który zakupiłam impulsywnie po wysłuchaniu Perskich Opowieści i zręcznie podetknęłam autorce, nad obiadowym talerzem, by dostać autograf.
  2. „Guguły” Wioletty Grzegorzewskiej, kupione na Targach i tez z wyproszoną dedykacją od pisarki
  3. „Księgarnie” Jorge Carrion, zakupione na Festiwalu w ramach rekompensaty za niemożność udziału w spotkaniu z autorem
  4. „Pięć razy o przekładzie” Małgorzaty Łukasiewicz, bo zagadnienia translatorskie zajmują mnie od dawna
  5. „Księga Herbaty” Kakuzo Okakura, bo jestem zagorzała wielbicielką i tradycji japońskiej i herbacianych napojów
  6. „Listy do młodego kontestatora” Christophera Hitchens, bo czasy skłaniają do kontestacji, a ja chciałabym ją uprawiać umiejętnie
  7. „Duchologia polska” Olgi Drenda, bo lubię mieć literackie wsparcie we wspomnieniach
  8. „Nie ma się co obrażać” Patryka Mogilickiego, cudowna książka z obrazkami, bo zawierająca jakieś 400 prac ponad dwudziestu polskich ilustratorów.
  9. tutaj powinno też się znaleźć „Mężczyźni objaśniają mi świat”, ale podświadomie dałam upust chęci podzielenia się treścią tej książki z jak najszerszą rzeszą kobiet i zapomniałam jej u fryzjera.

A teraz to, co powinno się znaleźć w pierwszej noworocznej notce:

SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!

NIECH WAM DOSTARCZY DOBREGO ZDROWIA, LUDZI I KSIĄŻEK!

wypasy i zapasy

wiewiórka 1

Przyznam się dzisiaj Wam do czegoś: z nadejściem chłodów robię się łapczywa. Właśnie połknęłam dwudaniowy obiad, sałatkę, talerz owoców i tabliczkę czekolady (gorzkiej ze skórką pomarańczową).

Moje nienasycenie przybiera też inne formy. Jest długodystansowe i wszechstronne: za chwilę zacznę kupować zapasy herbat, oglądać w sklepach koce i skarpety, zapisywać się na kursy języków obcych, terapie grupowe i warsztaty kaligrafii. Jednak pierwszy objaw powakacyjnego głodu mam już za sobą. Jest nim niespożyte łaknienie lektur. Przyspieszenie wywołała po części obniżka w empiku, po części wezwanie z biblioteki. W rezultacie naniosłam książek taką ilość, jakby zima miała się zacząć tej nocy i zasypać mnie śniegiem do lipca przyszłego roku.

Zobaczcie sami, jaki mam tego stos:

stos 3

Idąc od góry wyliczam, co przytargałam:

  1. Babeliada” Krystyny Lenkowsiej, czyli dziełko lokalnej poetki
  2. „Amatorki” Elfriede Jelinek, dla nabrania ostrości wzroku i słuchu, wbrew jesiennemu otumanieniu
  3. Dwa kryminały P.J.James , bo jak wiadomo kryminał jest najlepszy na słoty i chłody
  4. Zbiór opowiadań Janusza Głowackiego, w sam raz na coraz bliższe Zaduszki
  5. „Wszystkie drogi prowadzą na Krupniczą” Anny Grochowskiej, czyli gawęda o najbardziej literackiej kamienicy w Polsce
  6. „Sztuka Opowieści” Czerwona i Niebieska, czyli żeńska i męska odmiana wywiadów z pisarzami
  7. „Zawód Powieściopisarz” Murakamiego, czyli spowiedź najbardziej znanego w Polsce Japońskiego autora
  8. Zbiór felietonów Doroty Masłowskiej, dzięki którym mam nadzieję nabrać nadzwyczajnych zdolności rządzenia światem bez podnoszenia tyłka z fotela
  9. „księżniczka po przejściach” Karrie Fisher, By w chwilach smutku pocieszać się myślą że nawet władcy Galaktyki miewają życiowe problemy
  10. „O pisaniu” Charlesa Bukowskiego, ciekawy wgląd w system podlizywania się wydawcom największego literackiego chuligana
  11. „Szarlotka Lenina” Anya von Bremzen, do której ostatnio zachęciła mnie swoją notką Anka
  12. „Tajemna Historia” Donny Tartt, mój skarb na jesień, trzymany na dnie stosu zgodnie z zasadą, że najcenniejsze rzeczy zakopuje się najbardziej.

Na koniec jeszcze wyjawię, że przez tę moją przedjesienną chciwość wiele z tych książek już napoczęłam, i najlepiej mi podeszły Wywiady, Głowacki i opowieść o Krupniczej.

mowa o:

napoczęte

gdy się wali gdy się pali

zbiórka

There is no Frigate like a Book
to take us Lands away

Emily Dickinson „Wiersze wybrane”, str. 228

Znowu przepadłam. Tak jest. Przepaść czarna nade mną, gwiazdy we mnie, a dookoła wiatr hula i codzienność powalona mocno. Ruiny wręcz leżą w niej wielkie i zabójcze. Cudem udało mi się przez nie przedrzeć do księgarni, do paczuszek i pak oczekujących, z cegłami, na szczęście, z papieru tylko. Mam zamiar przy ich pomocy odzyskiwać równowagę. Bo mi ostatnio los, fatum, przeznaczenie udowodniło, że praca zabija. Work kills, wierzcie kochani. Nadgorliwość jak nie utrupia to ogłupia, w przeciwieństwie do czytania.

Dlatego usypałam stos zbawczy, o zawartości następującej:

  1. A Bigger Message Martina Gayforda rozmowy z Davidem Hockneyem, artystą hiperrealistą, twórcą słynnego Bigger Splash
  2. Nervala Śnienie i życie, czyli miks romantyzmu i magicznego realizmu
  3. Zbiór wierszy Emily Dickinson, w wydaniu dwujęzycznym, spełnienie marzeń tkwiącego wciąż we mnie filologa
  4. Biografia Ireny Tuwim, do tej pory znanej mi głównie jako tłumaczka ulubionych bajek z dzieciństwa
  5. Tu byłem, Biografia Tonyego Halika, ulubionego, choć i szalonego, podróżnika mojego dzieciństwa
  6. Czas przeszły niedoskonały, Juliana Fellowesa, czyli kolejny wytwór pomysłodawcy serialu wszechczasów, Downton Abbey
  7. This is not chic lic, porwany rodzince zbiór opowiadań niekobiecych
  8. Oczarowanie Lili Dahl, wygrzebana w bibliotece wczesna książka Siri Hsutvedt, autorki Świata w płomieniach, o którym ostatnio było głośno. Jego dawno przeczytany tom czeka na opis na blogu.
  9. Chudzieńki Bolano, z tytułem Gwiazda daleka.
  10. Autobiografia Llosy, przytaskana z biblioteki
  11. Biografia Herberta autorstwa Joanny Sieldeckiej, której opowieści o Gombrowiczu należą do moich ulubionych
  12. Evzena Bocek Arystokratka w ukropie, dalszy ciąg zwariowanych przygód Ostatniej Arystokratki, czyli właścicielki walącego się czeskiego zamku i ostatniej dziedziczki szlacheckiego rodu w jednej osobie.

Oto z czym zaczynam moją książkoterapię. Na pierwszy ogień poszła Arystokratka, do której poczułam wielki sentyment ze względu na pewną wspólnotę doświadczeń. Żeby nie było nieporozumień od razu wyjaśniam, że nie chodzi tu o nagle uzyskanie tytułu dworskiego. Resztę pozostawiam Waszym domysłom.

mowa o:

majowy stos

zanim zakwitną bzy

zimowy-kwiat

Nie wiem jak u was, ale u mnie już wiosna. To znaczy tak wewnętrznie, w uszach, oczach i na czubku nosa. Mogłabym nazwać to alergią, ale wiosna brzmi znacznie lepiej i napawa optymizmem. Dla mnie nie polega on na nadziei na długie przejażdżki rowerem i spacery wśród kwiatów. U mnie optymizm wiosenny to nadzieja na długie wieczory w zamknięciu, z musującym w kubku wapnem i dobrą książką. Najbardziej cieszę oczywiście na ostatni element tej układanki. To właśnie od stosu książek przygotowanych na ten czas wieje mi radością. Bo wygląda on tak:

stos-1

W jego skład wchodzi:

  1. Kolejna Donna Tartt tym razem ze Szczygłem, podobno lepszym niż Mały Przyjaciel
  2. Witkowski i jego Fynf und Cfancyś, czyli kolejna jazda Michaśki
  3. Pielewina Mały Palec Buddy, czyli rosyjskie hołubce literackie
  4. Vermesa On, bo mi pasuje do tych czasów opowieść o reinkarnacji Hitlera
  5. Aleksandy Chrobak Beduinki na Instagramie, które podobno świetnie podnoszą samopoczucie polskim kobietom, a mogą być dla nic i przestrogą
  6. Chwalony w ostatnim Magazynie Książki Świat w płomieniach Siri Hustvedt
  7. Chwalony tym razem przez Anię Philip Larkin Zimowe Królestwo
  8. Pożyczona trochę bez przekonania Miniaturzystka Jessie Burton
  9. Wyprzedażowa Biografia Charlotte Bronte autorstwa Elizabeth Gaskel
  10. Listy Marie Curie do Córek, też z wyprzedaży
  11. Dawno już planowana Wegetarianka Han Kang
  12. Araela Zurli Biografia Gabrieli Zapolskiej, która marzyła mi się do dawna

Pozostaje westchnąć pyłki, chodźcie do mnie!

mowa o:

pierwiosnek

zestaw dwunastu ksiąg smakowitych na stół świąteczny wygospodarowanych

choinka-3

Uszka zalepione, barszcze uwarzone, choinki przystrojone? W takim razie zapraszam do stołu. Wszystko będzie zgodnie z tradycją, dwanaście dań. Książkowych. Jedne tradycyjne, inne nietypowe, niektóre sprawdzone, niektóre nie. Ale każdy głodny literackich wrażeń powinien poczuć się jeśli nie przejedzony, to przynajmniej nasycony.

choinka-6

Oto moje propozycje książkowych specjałów na dzisiejszy wieczór. Wszystkie świeże, wydane w tym roku:

  1. śledź w śmietanie: Tove Jansson Córka Rzeźbiarza. Jeśli na prezent to dla: Większych lub mniejszych wielbicieli Muminków i wspomnień z dzieciństwa
  2. postny barszcz: Zofia Stryjeńska Chleb prawie że powszedni, czyli wznowione dzienniki wybitnej i niezwykłej polskiej malarki. Jeśli na prezent to dla: Niespełnionych artystów, miłośników sztuki, feministek i tych, którym zawsze brakuje do pierwszego
  3. uwaga mięso! : Indyk Beltsville. Opowiadania Zebrane Jerzego Pilcha. Indyk jest tak utuczony, że starczy na pierwszy i drugi dzień Świat. Jeśli na prezent to dla: wujka, brata, szwagra po czterdziestce. I nie tylko. Zapewniam, że nie jestem ani wujkiem ani szwagrem ani bratem, a Indyka sprawiłam sobie niedawno w prezencie.
  4. groch z kapustą: Sztuka powieści. Wywiady z pisarzami z Paris Review. Książka została niedawno pochlebnie opisana na blogu Tomasz Pindela i w magazynie literackim Tygodnika Powszechnego. Jeśli na prezent to dla: tych, którzy chcieliby pogadać z Borgesem, Nabokovem albo Houllebecqiem. I którym nie przeszkadza nadmiar testosteronu na kartach powieści, bo podobno nie ma tu ani jednego wywiadu z pisarką.
  5. uszka nadziewane grzybami: Nostalgia Mircea Cartsescu, czyli zbiór opowiadań wybitego pisarza rumuńskiego. Jeśli na prezent to dla: wrażliwców z wyobraźnią
  6. wykwintny karp w galarecie: Biografia Leopolda Tyrmanda Moja Śmierć będzie taka jak moje życie. Jeśli na prezent to dla: fanów jazzu, Złego i kolorowych skarpetek.
  7. sushi: Takashi Hirade Kot, który spadł z nieba, historia o tym, jak dzięki kotu można odmienić życie. Jeśli na prezent to dla: miłośników mruczków i japońskiej wrażliwosci.
  8. pierogi ręcznie robione przez Panią domu:  Austin Wright Zwierzęta Nocy, powieść reaktywowana przy okazji nowego filmu Toma Forda. Jeśli na prezent to dla: lubiących skomplikowane związki i zawiłości damsko męskich relacji.
  9. kutia: Planeta LEMa, zbiór felietonów Stanisława Lema. Jeśli na prezent to dla: Tych, co w młodości zaprzyjaźnili się z Pilotem Pirxem.
  10. Earl Grey podany w staroświeckiej filiżance:  Julian Fellowes Belgravia, niedawno przeze mnie wychwalana powieść o angielskiej socjecie epoki wiktoriańskiej. Jeśli na prezent to dla: wielbicielek Dawnton Abbey brytyjskich ceremonii herbacianych.
  11. sernik z chili z polewą z gorzkiej czekolady: Mark Danielewski Dom z Liści, podobno niesamowity eksperyment literacki. Jeśli na prezent to dla: Niebojących się wyzwań i strasznych opowieści.
  12. Fantazyjny tort wielosmakowy: Martin Gayford, David Hockney „Historia Obrazów” czyli opowieści o sztuce niesamowitego Malarza. Jeśli na prezent to dla: wielbicieli Bigger Splash i innych arcydzieł.

choinka-1

A teraz, kiedy już jesteśmy przy tym suto zastawionym stole, chciałbym Wam życzyć pogodnych Świąt, spędzonych w zdrowiu i na czytaniu zbiorowym i indywidualnym.

 pod-choinka

nowe tropy, czyli po schodach do książki

snieg-3

U mnie też zima, odkryłam całkiem niedawno, przy porannym odsłanianiu okna. Biało tam, za szybą, śnieżnie i wietrznie. Dozorca sypie sól, kałuże robią się szkliste, a kaptur trzeba założyć jeszcze przed wyjściem z klatki.

No dobra, o tym że jest zima każdy już wie, wiec szkoda się rozpisywać. Zresztą mam za sobą bardziej ważkie odkrycia, którymi chcę się pochwalić. Oto znalazłam na mojej codziennej drodze z pracy do domu nowa bibliotekę. Tak właściwie to nie całkiem nowa, bo tkwi w tym samym miejscu już dobrych kilka lat, tylko mnie jakoś nie udało się jej wcześniej zauważyć. Ale wreszcie, dzięki intensywnym poszukiwaniom następnych tomów sagi Ferrante , trafiłam na nią (bibliotekę, nie Ferrante, o gdybym trafiła na Ferrante osobiście, dopiero zrobiłabym furorę z moim blogaskiem!).

I nie myślcie sobie, że nie znalazłam jej wcześniej, bom gapa albo przymuł (choć po ośmiu godzinach biurowania na pewno mniej widzę i myślę). Otóż nie, biblioteka umiejscowiona jest tak, że naprawdę trzeba bardzo się starać, żeby ją znaleźć. Mieści się w zacisznym drugim rzędzie bloków od ulicy, wchodzi się do niej przez zwykła klatkę schodowa, po naciśnięciu odpowiedniego guziczka domofonu. Ktoś wpadł na pomysł, żeby jedno z mieszkań przerobić na bibliotekę, pokoje wyposażył w półki i książki, i vuala, mamy wypożyczalnię.

Miło tam, zacisznie, za każdym razem jak zaglądam, jestem jedyną klientką. Po godzinie szperania po regałach zaczęłam się dziwić, że nikt z mieszkańców bloku nie korzysta z dobrodziejstw takiego sąsiedztwa.

Pomyślcie sobie, mieć bibliotekę na swojej klatce schodowej! Po drodze na obiad można wpaść na kwadransik przejrzeć nowości albo pożyczyć jakąś czytankę. W sobotę zamiast gonić rano do kiosku, można w kapciach zejść piętro lub dwa niżej/wyżej i przejrzeć sobie gazety. Kto wie, może nawet pozwoliliby przyjść z własną kawą albo herbatą?

No prawie zaczęłam się zastanawiać nad przeprowadzką, na szczęście żadnych ogłoszeń o sprzedaży tam mieszkania nie znalazłam. Nic to, Buksy, powiedziałam sobie, ciesz się, że i tak masz blisko i po drodze, że nikt tu nie chodzi, i bestsellery leżą spokojnie i na wyciągniecie ręki. Tak mrucząc, uzbierałam, ile się dało pomieścić, do mojego śniadaniowego worka (na szczęście śniadania jem spore) i poszłam sypać mój zimowy stos książkowy.

Wyszło tak:

stos

  1. na samym dole znalazły się książki wybrane z taniej księgarni: historia wnętrz oraz dwa tomy o manierach i obyczajach dawnej Polski.
  2. Kupiona w Czarny Piątek rozmowa z Wanda Chotomską, towarzyszką mojego dzieciństwa.
  3. Pożyczony z nowo odkrytej biblioteki bestseller Donny Tartt.
  4. też tam pożyczony kryminalny Świetlicki, polecany przez Maiooffke
  5. Pożyczony 101 Reykjawik, który niezmiernie mi się podobał w wersji filmowej. Poza tym przyjemnie będzie poczytać o miejscu ze znacznie gorszą zimą.
  6. Pożyczone na próbę czytadełko czyli Księgarnia spełnionych marzeń, Katariny Bivald
  7. Pożyczony, głównie ze względu na pasujący do pory roku tytuł, zbiór opowiadań Agaty Christie
  8. Znalezione na wyprzedaży Ostatnie słowo Kureismi
  9. Następne dwa tomy opowieści Ferrante, ku mojemu zdumieniu bez trudu pożyczone z opisanej biblioteki
  10. wygrzebany z pudła w Media Markcie tomik felietonów Magdaleny Samozwaniec „Tylko dla Kobiet”

Nic tylko siedzieć i czytać, żeby terminów z biblioteki nie zawalić. Czasu starczy mi jedynie na to, żeby herbatę zrobić.

mowa o:

ksiazki-1

jesienne co nieco

jesienny

Pada, ciapie i zmierzcha się szybko. Jak miło, mej czytelniczej duszyczce, jak miło! Miękkie kocyki, ciepłe herbatki, bufiaste poduszki, wśród nich przebywam co wieczór, od czasu do czasu przewracając kartki książki. I to nie jednej. Przeszłam się po księgarniach, dotarłam do bibliotek i skompletowałam taki jesienny stosik:

 

stosWrzuciłam do niego:

  1. wspomnienia o radiowej Trójce jaką znamy i za jaką coraz częściej tęsknimy
  2. Opowieści krewnych i znajomych Osieckiej
  3. Starą powieść Pilcha, której tytuł w sam raz pasuje do zbliżającego się Halloween.
  4. Biografię ulubionego Czecha.
  5. Kolejny tom o losach neapolitańskich dziewcząt
  6. Nowy kryminał z Panią Szczupaczyńską w roli głównej. O nim będzie więcej na blogu w następnej notce.
  7. Książka na otarcie łez po zakończonym dziś serialu Downton Abbey.
  8. Wspomnienia nauczycieli angielskiego z pobytu w dalekim wschodnim kraju.
  9. Mniej znana powieść autora Ekscentryków.
  10. Kolejne czeskie historie Mariusza Sz.
  11. Powieść przyjaciółki Virginii Woolf.

No i teraz wiecie, dlaczego nie chcę, żeby przestało padać.

mowa o:

czapski-w-krakowie

idzie jesień książki niesie

 

jesien

Mimozami, nie ma na to rady, wypada zacząć dzisiejszą notkę. Choć właśnie z radami chciałam wystąpić, bo się mi ich nagromadziło na pęki, i mam całe ich bukiety, zamiast okolicznościowych chryzantem.

Bo u mnie sweter czarny, ale ciepły, wyłączony telewizor i nowy magazyn Książki. Pod jedną ręką kubek świeżo kupionej herbaty (cinamon princess – to może być i mój napój i pseudonim na tę jesień) w drugiej ołówek i hajda, lecę przez strony. Wypatruję co lepszych tytułów, i gwiazdkuję wytrwale. Potem jeszcze wsiadam w internet i dłubię w zapowiedziach. Aż się z tego zrobił zapas książek nie tylko na koniec lata ale i do końca jesieni. Sami zresztą zobaczcie, co wybrałam:

  1. Szkło i brylanty, Gabriela Zapolska w swojej epoce, Araela Zurli, wyd. Iskry, czyli opowieść o pracy i rozrywkach dramatopisarki. Oby treść była równie fascynująca jak tytuł. Premiera w październiku.
  2. Belgravia Juliana Fellowes, wyd. Marginesy, premiera juz 28.09.2016, nowa powieść autora scenariusza Gosford Park i kultowego serialu wszystkich anglistek oraz fanów minionych epok, Downton Abbey. Znowu mamy arystokrację i parweniuszy sprzed stu lat, intrygi i tragedie, czyli wszystko to, za co kochamy klasyczną literaturę brytyjską.
  3. Nie ma się czego bać, rozmowy z mistrzami, czyli Boniecki, Hartwig Wielowieyska i inni wiekowi i znakomici współziomkowie w rozmowach z Justyna Dąbrowską premiera też. 28.09.2016.
  4. Biografia Woodego Allen, davida Evaniera, podobno zaskakująca.
  5. Tomek Beksiński, Portret prawdziwy. Dawny znajomy Tomka, redaktor pisma Tylko Rock, Wiesław Weiss, wkurzył się i zebrał jeszcze raz opowieści o młodszym Beksińskim. Wyszło z tego 700 stron, więc jest nadzieja, że będzie to portret jednokrotny i ze wszystkimi detalami, niezbędnymi do poznania bohatera. Premiera już 28.09.2016 , czyli dzień przed filmem o Beksińskich.
  6. Najlepiej w życiu ma twój kot. Zbiór listów Wisławy Szymborskiej i Kornela Filipowicza. Tytuł i autorzy wystarczą, nic więcej nie trzeba mówić. Premiera 19.10.2016.
  7. I moja wielka radość, czyli kolejny tom przygód dzielnej pani detektyw z piórkiem na kapelutku, Profesorowej Szczupaczyńskiej, pod tytułem „Rozdarta zasłona”. Premiera 12.10.2016

A Wy na co czekacie tej jesieni?

mowa o:

ksiazki-1