apetajzer zamiast biografii

Irena Tuwim nie umiała  zbudować sobie życia bez J. w centrum jej świata, obok J., pomimo J., i nie usłyszała , jak coraz głośniej szumi samotność.

Anna Augustyniak „Irena Tuwim, Nie umarłam z miłości”,  str. 233

To ona przetłumaczyła Mary Poppins, Kubusia Puchatka i cały rząd książek Edit Nesbit. Czyli wszystko, co lubiłam najbardziej na mojej dziecięcej półce. Dlatego bardzo chciałam poznać siostrę słynnego brata, która dała mi tyle przyjemności u progu mojej czytelniczej ścieżki. Niestety, podczas lektury jej biografii nie bardzo udało mi się tego dokonać.

Autorka książki o Irenie Tuwim niewiele zrobiła żeby swoja bohaterkę z cienia znanego brata wyciągnąć. Bajka, wręcz przysłoniła jej postać dodatkowo, wiele miejsca poświęcając opisowi kariery zawodowej i kłopotów zdrowotnych jej drugiego męża, Juliana Stawinskiego. Sama Irena się tylko przez książkę, rzekomo jej poświęconą, przemyka. Nie dowiedziałam się wiele o jej warsztacie tłumacza, czy przyczynach podjęcia decyzji o adoptowaniu na rynek polski angielskich książek dla dzieci.

Irena w tej książce to trochę egzaltowana, trochę marudna pani, coś tam pisząca, świadomie oddająca swój wigor, talent i czas w służbie brata i męża. Może tak było rzeczywiście. Ale przecież dostała kilka nagród, miała swoje ambicje, swoich znajomych, swoje, nienudne, życie.

Tymczasem tylko jedno zdanie książki jest poświęcone na przykład spotkaniu Ireny z Travers, która zapukała podobno do drzwi Tuwim, aby poprosić o przywrócenie Mary Poppins jej prawdziwego imienia, w miejsce polskiej Agnieszki. Ale jak, kiedy doszło do tego spotkania, tego już się dowiemy. Takich niedomówień jest w książce o wiele więcej.

Na dodatek przy lekturze nie umarłam z miłości czytelnik nieraz będzie konał od nadmiaru ekspresyjności. Łkania, spazmy i westchnienia wypełniające jej karty, pewnie są rezultatem starań autorki o oddanie ducha epoki. Cóż, gdy epoka Tuwimów jest już miniona, a stosowanie współczesnych jej środków wyrazu, trąci w najlepszym razie myszką, w najgorszym śmiesznością albo kiczem.

Nie liczcie więc na to, że czytając Irenę Tuwim będziecie mieć do czynienia z rzeczową i bogatą w informację biografią. Owszem, dowiecie się czegoś  o znanej tłumaczce, o jej perypetiach z pierwszym i drugim mężem, o jej relacji z bratem, depresji i smutnej starości. Ale nic ponadto.

mowa o:

zamki na piasku

zamek-crop

Maska publiczna artysty to jego karta przetargowa. Picasso był geniuszem, ale on zrobił z siebie postać iście mityczną. Zjadał ludzi na śniadanie. Miał mnóstwo kobiet i uwielbiał je dręczyć. Był królem arogancji, rozdęta , butną wieżą talentu,

Siri Hustvedt „Świat w płomieniach”, Str 192

Dawno temu miałam sympatycznego kolegę Słowaka, który każdą próbę wyjaśnienia mi czegoś kończył pytaniem : „ Chapiesz?”. Na co, ubawiona, odpowiadałam „Chapię, Zdeno chapię”. Otóż gdybym ze Zdenem spotkała się teraz, żeby pogadać o właśnie u nas wydanej nowej książce Siri Hustvedt, powiedziałabym: Nie chapie Zdeno. A gdybyśmy przeszli na polski dodałabym: nie kumam.

No nie rozumiem, dlaczego autorka zabija już na wstępie swojej książki akcję, podając nam na tacy zakończenie. Nie pojmuję, dlaczego tak mocno najeżyła ją filozoficznymi odnośnikami. Dodajmy, że jest to filozofia raczej na poziomie podstaw filozofii na każdych humanistycznych studiach, więc wiadomo o czym mowa, ale nie do końca po co. Cały czas się zastanawiałam, czy to Siri czy jej bohaterka, tak bardzo chcą się popisać erudycją?

Łapię za to aluzje do nazwiska bohaterki , Burden to wszak udręka i balast iwłasnie to one są głównymi problemami Hairret Burden. Kobiety dużej, silnej i bogatej, ale wlokącej za sobą ciężar dawnych kompleksów i żalów do zmarłego męża. Co rozwala nie tylko jej własne życie, ale i osób jej bliskich.

Harriet postanawia udowodnić, że jest świetną artystką, a za brak sukcesów należy winić wyłącznie pełne uprzedzeń środowisko. I prawie by się jej udało osiągnąć cel, gdyby nie spotkała w życiu człowieka który idealnie wyczuł jej słabości i potrafił to wykorzystać. I tu znowu nie pojmuję, dlaczego Harriet, osoba inteligentna i obyta nie zabezpieczyła się prawnie przed klęską swojego zamysłu. Tylko daje się ponieść emocjom.

Tak, miły Zdeno i czytelnicy, chapię główne przesłanie tej historii, za to słabiej mi idzie z aluzjami do konkretnych sytuacji i osób, bo te chapnąć mogą już tylko współcześni nowojorczycy. Dlatego nie doceniam w pełni kunsztu parodii zastosowanej przez autorkę. Mogę ją za to pochwalić za zaskakujący finał, przynoszący ulgę, po męczących opisach udręk fizycznych i emocjonalnych głównej bohaterki. Finał do tego stopnia czarujący, ze zdecydowałam się zabrać za kolejną książkę jego autorki.

mowa o:

Swiat.jpg

gdy się wali gdy się pali

zbiórka

There is no Frigate like a Book
to take us Lands away

Emily Dickinson „Wiersze wybrane”, str. 228

Znowu przepadłam. Tak jest. Przepaść czarna nade mną, gwiazdy we mnie, a dookoła wiatr hula i codzienność powalona mocno. Ruiny wręcz leżą w niej wielkie i zabójcze. Cudem udało mi się przez nie przedrzeć do księgarni, do paczuszek i pak oczekujących, z cegłami, na szczęście, z papieru tylko. Mam zamiar przy ich pomocy odzyskiwać równowagę. Bo mi ostatnio los, fatum, przeznaczenie udowodniło, że praca zabija. Work kills, wierzcie kochani. Nadgorliwość jak nie utrupia to ogłupia, w przeciwieństwie do czytania.

Dlatego usypałam stos zbawczy, o zawartości następującej:

  1. A Bigger Message Martina Gayforda rozmowy z Davidem Hockneyem, artystą hiperrealistą, twórcą słynnego Bigger Splash
  2. Nervala Śnienie i życie, czyli miks romantyzmu i magicznego realizmu
  3. Zbiór wierszy Emily Dickinson, w wydaniu dwujęzycznym, spełnienie marzeń tkwiącego wciąż we mnie filologa
  4. Biografia Ireny Tuwim, do tej pory znanej mi głównie jako tłumaczka ulubionych bajek z dzieciństwa
  5. Tu byłem, Biografia Tonyego Halika, ulubionego, choć i szalonego, podróżnika mojego dzieciństwa
  6. Czas przeszły niedoskonały, Juliana Fellowesa, czyli kolejny wytwór pomysłodawcy serialu wszechczasów, Downton Abbey
  7. This is not chic lic, porwany rodzince zbiór opowiadań niekobiecych
  8. Oczarowanie Lili Dahl, wygrzebana w bibliotece wczesna książka Siri Hsutvedt, autorki Świata w płomieniach, o którym ostatnio było głośno. Jego dawno przeczytany tom czeka na opis na blogu.
  9. Chudzieńki Bolano, z tytułem Gwiazda daleka.
  10. Autobiografia Llosy, przytaskana z biblioteki
  11. Biografia Herberta autorstwa Joanny Sieldeckiej, której opowieści o Gombrowiczu należą do moich ulubionych
  12. Evzena Bocek Arystokratka w ukropie, dalszy ciąg zwariowanych przygód Ostatniej Arystokratki, czyli właścicielki walącego się czeskiego zamku i ostatniej dziedziczki szlacheckiego rodu w jednej osobie.

Oto z czym zaczynam moją książkoterapię. Na pierwszy ogień poszła Arystokratka, do której poczułam wielki sentyment ze względu na pewną wspólnotę doświadczeń. Żeby nie było nieporozumień od razu wyjaśniam, że nie chodzi tu o nagle uzyskanie tytułu dworskiego. Resztę pozostawiam Waszym domysłom.

mowa o:

majowy stos