Mówię B

majowy kolaz

B jak bestseller, który udało mi się wyszarpać z wyprzedażowych stosów na tegorocznym majowym kiermaszu. Dumna jestem z tego powodu niesłychanie, bo tłum kłębił się ciasno i duszno, a to maleństwo naprawdę słabo się wyróżniało w rzędzie ksiąg za złocisza sprzedawanych. Ale mam i się napawam, i dziwie tez trochę, że się z biblioteki pozbyli. Stan więcej niż dobry, Pereca naokoło wznawiają (ale nie to akurat, co najlepsze) a panie buch z półki i prawie na rozpałkę ludziom dają. Fakt nikt się na niego nie patrzył nawet, ludzie brali sensacyjki, bajki dla dzieci i lektury. W każdym bądź razie duch czytelniczy w narodzie na pewno nie ginie, bo więcej się przy tym stoisku chętnych nagromadziło niż przy cukrowej wacie i balonikach razem wziętych.

zdjecie

B jest też jak boys, boys, boys, którzy rządzą w najnowszym wydaniu Książek. Czytali/łyscie? Przegladali/ły? Jak mi nie wierzycie, to zerknijcie zaraz na drugą stronę, gdzie jest rubryka piszą dla nas: znajdziecie tam tylko jedną kobietę na dziesięciu mężczyzn. Średnia wychodzi prawie jak w polskim Sejmie. Najwidoczniej dla pan redaktorek przeznaczono glajmurowe getto pt Wysokie Obcasy. Drugie B w magazynie to bylejakość przy opisywaniu reprodukcji i fotografii. Najlepszy przykład: wielkie zdjęcie przy artykule na temat Stanisławy Przybyszewskiej. Kim jest ten chłopiec w sepii diabeł nie odgadnie. Czy przebrana Stanisława? Czy jej ociec za młodu? A może dziadek autora? Zero informacji, za to zdjęcie Toma Cruisa umieszczone parę stron dalej, jest dokładnie podpisane, bo a nuż ktoś nie wie jak Tomcio wygląda. Umieszczone w tekstach portreciki Toma Cromwella czy Robespierra (?w domyśle, bo też nie podpisane) nie maja autorów ani miejsca obecnego pobytu. W końcu może i słusznie, przecież zmarły malarz o prawa autorskie się nie upomni, a żaden kustosz Nashional Gallery czy Luwru polskich gazet nie czyta.

 Cromwell

B jest tez wspomnieniem Book day. Wpadłam z okazji tego święta w mały amok bestbajowy i zamówiłam nie jeden, a kilka zestawów książek, na dodatek z bardzo różnych powodów.

 zając

Zająca o Bursztynowych oczach wzięłam, bo była to jedyna rzecz reklamowana w Harpers Bazaar, na jaką mnie było stać.

 stos 2

Moje Nagrody Bernharda, Paryski express i Gierki kupiłam, bo miały okładkowe fotografie w wyrafinowanych odcieniach szarości. Będzie się to świetnie komponować rozłożone na mojej grafitowej kanapie.

stos 4

Perec wpisuje w się nurt minimalistyczny. Ta czerń i biel, czysta klasyka, stanowi dobre połączenie z prostotą ikeowskich mebli.

007

Żeby nie przesadzić z monochromatycznością zaczęłam wprowadzać do moich zestawów odrobinę odcienia ciepłego. Stad najnowszy Cortazar, Kawakami, trzecia cześć Czekolady Harris i tak apetycznie brzmiący tytuł: Malina. To wszystko ma imitować pierwsze przebłyski słonecznego lata.

 stos 3

Powodów zakupu Severiny, Samozwaniec, Kuncewiczowej  nie muszę chyba nikomu tłumaczyć. Wystarczy pomyśleć: plaża, morze, ręcznik kąpielowy, błękitny albo  tęczowy. Wyobraźcie sobie jak będzie to wszystko razem pięknie wyglądać.

A teraz idę szukać kolejnych inspiracji.

mowa o:

Elle Deco

19 myśli na temat “Mówię B

  1. Agnieszka: Malina jest z Wydawnictwa a5. Widzę, że mam powody cieszyć się z zakupu 😉

  2. Nie wiem, co fajniejsze – zdjęcia czy zakupione książki.;)
    Co do magazynu Książki mam podobne wrażenia w kwestii parytetu – na okładce jak dotąd były tylko dwie panie: Masłowska i Smith. Poziom artykułów niezbyt wysoki. Czytając wywiad z Mantel osłupiałam na porównanie Cromwella do Bonda i kucharza Olivera w jednym (pan red. wysnuł taką tezę – pisarka przemilczała ją) – no żesz! W przyszłym tygodniu ukaże się pierwszy numer Charakterów Pisma, może będzie lepszy.

  3. Mówię P. Pięknie 🙂

    Coś chyba podpatrzę i na urodziny nadchodzące sobie sprezentuję. Zająca albo Malinę? Aby tylko do letniej kolekcji zasłon pasowało ;P

  4. widzę, że bardzo ładnie Czarne „Zająca” wydało – ja jeszcze nie czytałam, ale gdzieś w domu jest, więc na pewno przyjdzie i na niego kolej!
    już poprzedni numer „Książek” wydawał mi się dosyć słaby, a z tego co piszesz, to i ten nie powala. przyjdzie mi się samej przekonać za parę tygodni, jak już do mnie dotrze.
    zdjęcia jak zwykle u Ciebie świetne, zakupy książkowe z resztą też! 🙂

  5. Ja ostatniego numeru „Książek” już nie kupiłam. Może dla tekstów Rudnickiego (polubiłam, mimo wszystko, jego styl), jeśli nadal będą się tam ukazywały, przejrzę kolejne numery w bibliotece.

  6. czytankanki: A bo tu ogólnie fajnie jest ;). Książki coraz bardziej gonią za sensacją, wywiad z Hilary poczytałam ale nie wyłapałam tych, jakże oryginalnych porównań ;). Drugi artykuł, pełen pouczeń dla Mantel tylko przejrzałam, bo drażnił i formą i treścią. O nowym piśmie jeszcze nic nie słyszałam, tym chętniej sprawdzę.
    maiooffka: Dzięki za P. Malina raczej o jesienną depresję może przyprawić, takie przynajmniej odniosłam wrażenie po pobieżnym przejrzeniu. O Zającu na razie nic nie powiem, poza tym, że faktycznie dekoracyjny bardzo 😉
    patrycja: Dzięki za komplementy. Książki zaczęłam tym razem szczegółowo czytać. rezultat był taki, że podejmowałam coraz to nowe decyzje których nowości nie kupię 😉
    Elenoir: Artykuł Rudnickiego właśnie przeczyłam i wydał mi się mocno nasycony grafomanią. Nie kupiłaś całkiem słusznie, u mnie zwyciężył nawyk.

  7. Dlaczego uważasz, że artykuł Rudnickiego jest przesycony grafomanią? Jak na niego to b. uładzony tekst, bez ekscesów charakterystycznych dla jego prozy, ale moim zdaniem na poziomie.

  8. Kupiłam „Zająca…” w wersji angielskiej po entuzjastycznej recenzji Cornflower. Moja okładka jest bursztynowa niczym świerzop. 🙂

  9. Super książki i fotki:).”Zająca” też już mam :)Bardzo mnie zaciekawiły Przezrocza Kuncewiczowej,to chyba jej notatki z pobytu we Włoszech,muszę poszukać w necie.

  10. czytankianki: Na przykład takie zdanie: Są jak jedno drzewo, ich późniejsza rozłąka, to tak, jakby je przeciąć na pół wzdłuż. Kojarzy mi się nie najlepiej z rozdartą sosną, której widmo dręczyło mnie w trzeciej klasie liceum 😉
    Lirarel: naprawdę? A myślałam, że ta całkiem udana polska okładka to bezpośredni przedruk z oryginału. Mnie do kupna zachęciła koleżanka, która twierdziła, że jak czytam Prousta, to mi się spodoba.
    ika: Dzięki! Tak, Przeźrocza to opowieści Kuncewiczowej z Włoch, gdzie od lat siedemdziesiątych corocznie wyjeżdżała na okres zimy – szczęściara.

  11. Rudnicki chyba zbyt mocno swego czasu pastwił się nad lekturami szkolnymi, żeby pisać teraz w stylu Żeromskiego?:) Mam nadzieję, że nie ma kłopotów z pamięcią.;)

  12. czytankianki: A może pastwił się dlatego, że mu skaziły system trwale i niezaprzeczalnie. I w żaden sposób tej rozdartej sosny nie może z siebie wykorzenić 😉

  13. Teraz zdecydowanie czuję, że muszę przemyśleć systematykę i estetykę swoich książkowych zakupów. U Ciebie ład skład i w ogóle oh, mon Dieu i oh, la, la!, a u mnie chaos niemożebny:(
    Co do „Książek” zaś, niestety zdanie podzielam. Niestety, bo wydawało mi się, że urodzi się z tego coś fajnego. I choć w zasadzie idei parytetów nie lubię, to w tym przypadku nakazałabym przymusowe i natychmiastowe wprowadzenie. A skoro mocy sprawczej brak, po prostu przerzucę się na coś innego.

  14. Mi przywiozła Żona kupiony na dworcu za trzy złote stary numer „Książek” z Zadie na okładce. I na razie tylko przejrzałam, nie czytałam, ale uderzyło mnie, że zdjęcia Zadie tak podrasowali, że wygląda na dużo bielszą, niż jest. No a ten parytet chyba zgodny ze światowymi trendami 😦 Jak tutaj: http://www.vidaweb.org/the-count-2012

  15. leseparatist: Zadie na żywo nie widziałam, wiec nie jestem w stanie ocenić jak bardzo ja na zdjęciu zmienili, za to przeraził mnie portret na okładce. Mam nadzieje ze co do parytetu nie masz do końca racji i nie jest to odzwierciedlenie światowego trendu. W końcu w USA ciągle nie brak konserw 😉 Ciekawa jestem jak sytuacja wygląda na przykład w takiej Szwecji.

  16. momarta: Skąd wniosek panującego ładu i składu? Przecież na tych zdjęciach ledwo czubki tomów widać, drugi koniec jest sprytnie ukryty 😉 Książki w jakimś dziwnym kierunku idą, niekoniecznie moim ulubionym.

Dodaj komentarz